Subiektywnie pisane (4): tymczasowo…

wisla-iskra_85

Przegraliśmy dwa mecze w Kielcach i stoimy pod ściana, która lada chwila może się na nas zawalić, jeśli nie będziemy w stanie jej choć jeszcze przez chwilę dobrze podeprzeć. Jednak chłodno analizując sytuację, czy biorąc pod uwagę aspekty sportowe, organizacyjne i przed wszystkim pozasportowe możemy się temu dziwić…? (foto: skibek.pl)

Sobotni mecz Nafciarzy oglądałem z trybun kieleckiej hali, niedzielny – niestety już sprzed telewizora. Cóż, ośmiomiesięczna córka ma swoje prawa, a te często weryfikują plany rodzica. Ale nie o tym… Szczególnie po drugim spotkaniu spuszczona nisko głowa nie chciała w żaden sposób unieść się choć trochę do góry. Nie ma żadnych przesłanek, że w ciągu pięciu dni może zmienić się cokolwiek, a niby jak ma dojść do tego, że zmiana będzie na tyle radykalna, że z Cupiciem i spółką zagramy mecz numer cztery, a daj Bóg i pięć… Przesłanki i racjonalne myślenie to jedno. W piątek i tak parkiet zweryfikuje wszystko…

Przeanalizujmy jednak to, w jakim punkcie sportowo i organizacyjnie znajdujemy się obecnie i czy mieliśmy prawo wymagać, że z Kielc faktycznie wrócimy z jednym choć zwycięstwem.

„…a w Płocku? A w Płocku jak zwykle – zamieszanie” – tak podsumował ostatnie wydarzenia w moim rodzinnym mieście przed finałową rywalizacją portal PolsatSport.pl. I ciężko z tym zdaniem w jakikolwiek sposób polemizować. Organizacyjnie rozsypało się wszystko. Nie ma nic na stałe, wszystko jest „tymczasowe”. Mamy tymczasowego trenera, tymczasowego prezesa, tymczasowych siedmiu zawodników, bo przecież wciąż nie wiadomo, ilu z nich w przyszłym sezonie zagra w niebiesko-biało-niebieskich barwach. Michał Kubisztal, który ciągnie grę od długiego czasu, w telewizyjnym wywiadzie powiedział, że ciężko wyrzucić z głowy to, co dzieję się w klubie. To, że los m. in. jego jest niepewny, że w sumie to nawet nie wiadomo, czy rozmowy kontraktowe będą podejmowane. Andrzej Miszczyński odszedł w najmniej oczekiwanym momencie. Według mnie w najmniej odpowiednim momencie. I nawet jeśli nie chciał firmować własnym nazwiskiem czegoś, z czym absolutnie się nie zgadzał, to po postawieniu na szali swojego nazwiska i szerokopojętego dobra zespołu, to drugie w tej chwili powinno wziąć górę. Na byłego prezesa Wisły przyjdzie jeszcze czas, ponieważ póki co, nie byłem w stanie się z nim skontaktować, a szczera rozmowa o tym, co miało miejsce jest konieczna, a wątpię, żeby płoccy profesjonalni dziennikarze na takową się zdecydowali.

Sportowo, nasz los z róznych powodów też nie wygląda optymistycznie. Petar wrócił po dwóch miesiącach bez gry i jego forma dziwić nikogo nie może. Bostjan boi się rzucać nie od dziś, nie ma Pawła Paczkowskiego, który jako jedyny stanowi alternatywę dla Bossa, w najgorszym możliwym momencie wypadł Ferenc Ilyes, a bez niego środek obrony z Kamilem Syprzakiem i będącym myślami gdzie indziej Piotrkiem Chrapkowskim wygląda jak wygląda. Inna sprawa, że nawet gdyby Chrapek mentalnie nadal był z zespołem, to jego forma po długiej kontuzji i ilość oddawanych przez niego rzutów też nie powala na kolana. Nikola Eklemović, o czym mówi się w kuluarach, fizycznie nie jest zdolny już wyczynowo uprawiać sportu i to w dużej mierze tu należy upatrywać przyczyny jego takiej, a nie innej gry. Michał Kubisztal od dawna gra na każdej pozycji w drugiej linii i jako jedyny stanowi jakiekolwiek zagrożenie dla bramki przeciwnika…

Każdy może dodać coś od siebie, przecież u nas wszyscy wszystko wiedzą, orientują się, jaka sytuacja jest wewnątrz drużyny. Przecież na koniec i tak można powiedzieć, że „produkt” jest do dupy. A może czasem warto usiąść i pomyśleć, dlaczego w tej dupie się znajdujemy…

Póki piłka w grze… Hej Wisła gol…

Napisał: Ciaras

Ktoś dla kogo Wisła to coś więcej niż klub. Wierny kibic-redaktor podążający za swoim zespołem po najdalszych zakątkach Europy. Jeden z twórców i pomysłodawców serwisu Nafciarze.info
Zobacz wszystkie artykuły tego użytkownika