Niestety piękny sen o ćwierćfinale mistrzostw świata dla Polaków dobiegł końca – porażka 30 do 26 z Węgrami zamknęła definitywnie drogę do kolejnej fazy rozgrywek. Z naszej grupy to Hiszpanie i Węgrzy będą mieli szansę powalczenia o medale. Szkoda ale turniej trwa nadal i z pewnością wiele sportowych emocji jeszcze przed nami.
Mecz z Węgrami nie układał się od samego początku. Polacy popełniali mnóstwo prostych błędów: gubili piłki, niedokładnie podawali i mieli ogromne problemy w ataku. Z tego Węgrzy raz za razem wyprowadzali szybkie ataki i zdobywali łatwe gole co od razu ustawiło mecz. Nasi musieli gonić co powodowało, że było jeszcze więcej nerwowości i jeszcze więcej błędów. Do tego nasza defensywa nie funkcjonowała tak dobrze jak w poprzednich meczach i Mate Lekai z łatwością ogrywał nasz środek tworząc pozycje rzutowe dla kolegów lub samemu kończąc akcje. Nic się po naszej stronie nie kleiło a na domiar złego uraz doznał nasz podstawowy środkowy rozgrywający Michał Olejniczak. Zastępujący go Maciej Pilitowski niestety nie daje odpowiedniej jakości – gra głównie w poprzek boiska a do tego kilka razy zupełnie nie zrozumiał się z kolegami posyłając podanie nie tam gdzie spodziewali się go partnerzy. Druga połowa była już nieco lepsza w naszym wykonaniu ale przegrana „tylko” 4 bramki nieco przekłamuje obraz spotkania – Węgrzy całkowicie zdominowali naszą reprezentację i kwestia zwycięzcy spotkania nie podlegała dyskusji.
W poniedziałek czeka Polaków jeszcze jeden mecz w Egipcie – o 20:30 zmierzymy się z Niemcami i mam nadzieję, że chłopaki nie odpuszczą i dadzą z siebie wszystko aby postarać się wygrać.
Co dalej z tą reprezentacją? Nie ulega wątpliwości, że solidne podstawy zostały zbudowane. Mamy przyzwoitą bramkę, więcej niż solidne skrzydła, dobrą lewą połówkę i koło a pamiętajmy, że jest jeszcze Kamil Syprzak w obwodzie. Duże rezerwy pozostają na środku rozegrania gdzie koniecznie trzeba dalej szukać odpowiedniego zawodnika. Wydawało się przez chwilę, że na super poziom wskoczył Maciej Zarzycki ale ostatnimi meczami już nie potwierdzał tej formy i jednak sporo pracy przed nim. Podobnie sytuacja ma się z prawą połówką bo tutaj wyglądaliśmy zdecydowanie najsłabiej. Naturalnymi kandydatami wydają się Szymon Działakiewicz oraz Kamil Adamczyk ale potrzebują czegoś więcej niż tylko gry w Gwardii czy Wybrzeżu na poziomie Superligi. Powinni zrobić wszystko aby możliwie jak najszybciej trafić do mocniejszych klubów żeby sprawdzać się z mocniejszymi rywalami w rozgrywkach europejskich lub na codzień mierzyć się w mocniejszej lidze.
Mistrzostwa oczywiście się nie kończą i nadal mnóstwo emocji przed nami. Nadal kibicujemy i trzymamy kciuki w szczególności za Zoltana Szitę – naszego rodzynka, który jako jedyny Nafciarz będzie grał dalej.
Węgrzy byli dużo lepsi od nas i wynik jest trochę mylący, ale impreza ogólnie na plus. Reprezentacja zrobiła duży postęp i to widać. Teraz spokojnie pracować ,niech omijają kontuzje, wymienić kilku zawodników-przede wszystkim Przybylskiego i za dwa lata będziemy w tym miejscu gdzie teraz są Węgrzy.
to co gra Morawski na tych mistrzostwach to najwyższy światowy poziom, nakrywa czapką Wolffa obecnie.
Loczek szoł.
Półtora miesiąca treningów ze Szmalem i nie poznajemy Adama. Powinno to dać do myślenia wszystkim, absolutnie wszystkim.