Pierwsze fragmenty spotkania to mocne uderzenie Wiślaków, efektem tego była pięcio-bramkowa przewaga. Po trafeniach Adama Wiśniewskiego, Tomasza Gębali, Sime Ivicia zebrani tego dnia w Orlen Arenie kibice ze spokojem oglądali dalszy przebieg meczu.
Goście do głosu doszli dopiero w 8 minucie za sprawą Wojciecha Gumińskiego, przy udziale nieskuteczności i błędów Wiślaków, systematycznie niwelowali różnicę bramkową. Jak się okazało dzielnie grający w pierwszej połowie legionowianie po piętnastu minutach przegrywali tylko 7:5.
Przewaga Nafciarzy w drugich piętnastu minutach pierwszej połowy oscylowała w granicach 2-3 trafień. Na uwagę zasługuje fakt, że gra w ataku pozycyjnym nie do końca była idealna, co więcej brakowało prostych bramek rzucanych z kontry. Ostatecznie podopieczni Piotra Przybeckiego schodzili na przerwę przy stanie 12 : 8.
Druga połowa to symboliczny moment dla rumuńskiego leworozgrywającego Wisły Dana-Emila Racotei, który po pięciomiesięcznym rozbracie z piłką, spowodowanym kontuzją, ponownie pojawił się na parkiecie. Początek drugich piętnastu minut, nie napawał optymizmem przed sobotnim spotkaniem z Bjerringbro Silkeborgiem. Goście z Legionowa przy pełnej koncentracji zbliżyli się do Wisły na jedną bramkę 12:11. Wówczas sfrustrowani gospodarze przy skutecznych akcjach Sime Ivicia, Tiago Rochy i Dimy Zhitnkiova. Ponownie odskoczyli, z każdą minutą powiększając różnicę bramkową. Drugie piętnaście minut to zdecydowana dominacja niebiesko-biało-niebieskich. Dobrze tego dnia dysponowany Adam Morawski, przy współudziale swoich młodych kolegów, Karola Kisiela i Adriana Olkowskiego udowadniali swoją wartość na parkiecie. Ostatnie minuty są dowodem aby grać do końca w pełni skoncentrowanym, o czym przekonał się Valentin Ghionea, który dwukrotnie został zastopowany przez Tomislava Stojkovica.
Końcowy rezultat 26 : 17, przechodzi już do historii. Teraz przed nami spotkanie z Bjerringbro Silkeborgiem o „być albo nie być” w Lidze Mistrzów. Nie może Was zabraknąć, z tego też tytułu wcześniej apelujemy o jeszcze liczniejsze wypełnienie Orlen Areny o jeszcze mocniejszy doping. Wspólnymi siłami jesteśmy w stanie wszystko pokonać!
Już pojutrze mecz o wszystko, a dostępnych jest jeszcze ponad tysiąc biletów. Kicha straszna. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak beznadziejnie sprzedawały się bilety.
Bilety to nie problem bo je zawsze można rozdać. Problemem jest to że coraz więcej ludzi widzi w klubie postępującą degrengoladę i przestaje ich kręcić chodzenie na halę.
Pewnie znowu podadzą że było Widzów: 5 500. Podobno tyle było na Flensburgu czyli KOMPLET. A ten kto był na meczu może sam ocenić ile było kibiców. Nawet na G,G1 było masa wolnych miejsc.
Na Flensburgu masz podane 4500wejdz na strone ehf i sprawdz.Wyglada na to ze wypadniemy z grup AiB no chyba ze zdobedziemy mistrza.Taki Montpelier sportowo sporo od nas lepszy i frekwencja tez duzo lepsza.Nantes to samo.Chcialem tez dodac ze jednobrakmowa wygrana Azotow daje im pierwsze miejsce w grupie gdyz Azoty dostaly bonusowy punkt za mecz z kielcami.Porazka z Azotami bedzie skutkowac polfinalem z kielcami wiec w srode kolejny mecz sezonu.Do czego to doszlo ze czlowiek musi drzec o wynik z takimi Pulawami
I chyba tworcom reformy o to chodzilo, zeby zaczelo sie robic ciekawie, zeby kluby walczyly w kazdym meczu, szczegolnie te aspirujace do czolowej dwojki. Widac ze ten punkt Pulaw z gaciowymi w przypadku ewentualnej porazki naszej z nimi( w co jakos nie wierze mimo wszystko 🙂 daje im wiare w walke o srebro i na pewno beda walczyli z calych sil z nami.
ZKS ZKS ZKS
*5 500 wziąłem z Portalu Płockiego .
Zawsze-wierny-Wisle, wg mojej wiedzy półfinały są pomiędzy ze zespołami z tej samej grupy więc we środę gramy tylko o mozliwość rewanżu w ew. półfinale u siebie. Natomiast zgadzam się , że nie wygląda to wszystko : wyniki, frekwencja, animozje kibicowskie + kształt zespołu na nowy sezon, za ciekawie…