EGYPT2021 dzień 2

Foto: Twitter @Egypt2021EN

Granie w Egipcie rozkręciło się na dobre. Za nami kolejne 7 spotkań turnieju i chyba pierwsza niespodzianka bo Francja pokonuje stawianą w roli faworyta do tytułu Norwegię.

Zaczęliśmy o 15:30 spotkaniem, jak to sami je określiliśmy, Płocko-Kieleckim. Naprzeciw siebie stanęli bowiem Dima Zythnikov oraz Sergiej Kosorotov czyli były i przyszły Nafciarz a po drugiej stronie mieliśmy 2 obecnych graczy naszego rywala z województwa świętokrzyskiego. Faworytem była oczywiście reprezentacja Białorusi ale spotkanie miało bardzo wyrównany przebieg i raz jeden zespół wychodził na minimalne prowadzenia by po kilku minutach sytuacja się odwróciła. Na górce tej sinusoidy w ostatnim fragmencie meczu znalazła się Rosja i już wydawało się, że zdobędą cenne 2 punkty jednak Białorusini zdołali doprowadzić do remisu po 32. Rosjanie ustawili jeszcze akcję i wyprowadzili na czystą pozycję Shishkaryova ale ten przegrał pojedynek z bramkarzem przeciwnika. Remis to z pewnością wynik korzystny dla Rosjan, którzy pozytywnie zaskoczyli. Prym w ich szeregach wiódł Kosorotov, który był motorem napędowym w ataku i zakończył spotkanie z 6 golami na 10 prób. Kolejny raz utwierdziliśmy się w przekonaniu, że to był świetny ruch Wisły bo chłopak raz po raz udowadnia, że drzemie w nim ogromny potencjał.

Od 18 rozpoczęły się 3 mecze rozgrywane równolegle i trzeba było na coś się zdecydować, a że lubię skupić się na jednym spotkaniu a nie skakać pomiędzy dwoma czy „oglądać” 2 jednocześnie, wybór padł na potyczkę Austrii ze Szwajcarią. Nie ukrywam, że Andy Schmid był tym magnesem, który przyciągał mnie do tego spotkania. Szwajcarzy choć dopiero we wtorek dowiedzieli się, że wystąpią w turnieju zaprezentowali się bardzo dobrze i pewnie pokonali zespół Austrii, który bez Nikoli Bylika traci bardzo wiele ze swej jakości. Niezawodny i niezniszczalny Andy Schmid zakończył spotkanie z 7 golami i 4 asystami na swoim koncie. Ostateczny wynik to 28 do 25.

Równolegle rozgrywane były mecze Słowenii z Koreą, która to przysłała na mundial skład młodzieżowy. Skończyło się pogromem i 51 golami po stronie Słowenii. Trzecim spotkaniem była potyczka afrykańska pomiędzy Algierią a Maroko, która miała szalony przebieg. Do przerwy Maroko prowadziło 15 do 8 by ostatecznie przegrać całe spotkanie 24 do 23. Ciężko uwierzyć, że jedno spotkanie może mieć tak diametralnie różne połowy. Z drugiej strony Algierczycy sparowali przed turniejem z Polakami a kto jak kto ale my potrafiliśmy odwracać mecze, które wydawały się przegrane.

W ostatnim slocie drugiego dnia mistrzostw zaczęło się poważne granie. Przede wszystkim starcie Norwegii z Francją zapowiadało się arcyciekawie. Wszystkie oczy zwrócone były w kierunku Sandera Sagosena, który ciągnął na swoich barkach grę swojego zespołu ale nawet jego 10 goli i 8 asyst (kosmos!) nie dało zwycięstwa. Przeszkodą nie do przejścia raz za razem okazywał się bowiem Wesley Pardin w bramce trójkolorowych. Facet z nikąd (to oczywiście duży skrót myślowy ale dla typowego fana szczypiorniaka, który akurat nie siedzi w lidze francuskiej to postać zupełnie nieznana) obronił 18 rzutów i zakończył mecz z 45% na swoim koncie. Jak się ma takiego bramkarza to można myśleć o wygraniu turnieju. Zobaczymy czy utrzyma taką dyspozycję w kolejnych spotkaniach. Francja wygrała choć jej gra nie zachwycała. Dla przykładu Dika Mem rozegrał chyba najsłabszy mecz w jakim kiedykolwiek go widziałem. Aż nie mogłem uwierzyć, że to ten sam zawodnik, który sieje takie spustoszenie w szeregach obronnych rywali grając w Barcelonie.

W dwóch ostatnich meczach rozgrywanych tego dnia Szwecja gładko ograła Macedonię a Portugalia po zaciętym meczu Islandię. Duarte w tym spotkaniu bez gola.

Dziś do gry wkraczają nasi i skończy się oglądanie spotkań na chłodno analizując poczynania poszczególnych graczy a zaczną się prawdziwe emocje z cyklu tych, kiedy to po meczu właściwie wiesz kto wygrał ale nie jesteś w stanie powiedzieć kto jak grał, kto ile rzucił. Mam nadzieję, że dane nam będzie przeżywać tego typu emocje!