Emocje, Nenadić i sędziowie na koniec roku

Podopieczni Larsa Walthera po emocjonującym meczu pokonali w ostatnim spotkaniu 2012 roku mielecką Stal 34-29 (16-17) i przezimują na pozycji lidera rozgrywek co najmniej do lutego 2013 roku.(foto: piotraugustynak.com).

Nafciarze mecz z mielecką Stalą rozpoczęli w składzie: Sego – Nikcević, Nenadić, Toromanović, Kubisztal, Kavas, Spanne.

Wynik spotkania otworzył w 2. minucie Petar Nenadić, wyrównał dwie minuty później Adam Babicz. Pierwsze minuty stały pod znakiem chaotycznej gry z obu stron, czego efektem były bądź to rzuty z nieprzygotowanych pozycji, bądź proste błędy techniczne. Szarpana gra miała się w najlepsze przez kilka kolejnych minut. Popis nieskuteczności z obu stron przerwał po raz drugi Nenadić, po chwili zrewanżował mu się Damian Krzysztofik, który przechwycił bezpańską piłkę i ulokował ją w siatce Marina Sego. Świąteczna atmosfera udzieliła się Muhamedowi Toromanoviciowi, który próbował pokonał Lecha Kryńskiego rzutem z szóstego metra… od bramki Nafciarzy. Brak konsekwencji, pośpiech i szkolne błędy Wiślaków wyprowadziły z równowagi Larsa Walthera, który po jedenastu minutach gry przy stanie 3-4 poprosił zawodników na naradę przy ławce rezerwowych. Uwagi trenera wziął sobie najbardziej do serca nasz serbski rozgrywający, który najpierw trafił po raz trzeci, a chwilę później znakomicie obsłużył Ivana Nikcevicia, a ten trafił z koła. Worek z bramkami rozpruł się w 14. minucie meczu, kiedy to raz jedni, raz drudzy punktowali rywali, na skutek czego na ultranowoczesnej grafice prezentowanej od meczu z Pogonią na telebimie widniał wynik 8-8 (17. minuta). Wówczas mielczanie zmuszeni zostali grać w podwójnym osłabieniu. Nie bacząc na przeciwności losu… rzucili bramkę i ostatecznie grę w czwórkę zremisowali 1-1. Przez cały ten czas żadna z drużyn nie potrafiła wyjść nawet na dwubramkowe prowadzenie, zaś na tablicy wyników najczęstszym rezultatem był remis (11-11 w 23. minucie). Gwiazdkowe prezenty w postaci dwuminutowych kar rozdawali występujący dziś w roli św. Mikołaja – Rafał Krawczyk oraz renifera Rudolfa – Grzegorz Wojtyczka. Prezenty niechciane i w zdecydowanej mierze niezasłużone musiały być jednak przyjęte, choć nie obyło się bez sprzeciwów (Nikola Eklemović). Kolejne remisy (12-12, 13-13, 14-14 i 15-15) pozostawały w cieniu szalejącego Petara Nenadicia, który postawił dziś raz po raz wkręcać w ziemię obrońców i ustanowić strzelecki rekord sezonu i już do przerwy rzucił 10 bramek. Ostatecznie obie drużyny udały się do szatni przy prowadzeniu gości 17-16. Czas wypakować z powrotem głowy ze świątecznych prezentów i wrócić z nimi na parkiet.

Druga część Wiślacy rozpoczęli z dwójką nowych skrzydłowych – Adamem Wiśniewskim oraz Valentinem Ghioneą oraz Marcinem Wicharym w bramce. Do siedemnastego remisu w meczu doprowadził Michał Kubisztal, a prezent przywieziony saniami przez renifera Rudolfa otrzymał Muhamed Toromanović. Osiemnastą bramkę dla gospodarzy rzucił Petar Nenadić, który upadając przestawił reklamę za bramką Lecha Kryńskiego, przestawiając przy okazji kilku fotografów stojących za nią. Znakomicie w mecz wszedł Marcin Wichary, który raz za razem odbijał piłki rzucane przez mielczan. W 39. minucie meczu Nafciarze po raz kolejny wyszli na jednobramkowe prowadzenie (20-19) po bramce z linii siedmiu metrów Petara Nenadicia, chwilę później również po trafieniu Serba było 21-19. Święty Mikołaj i Rudolf jak to przed Świętami bywa musieli być w roli głównej: gwizdali jak chcieli, kary dawali jak im się podobało. Kibice nie omieszkali sprezentować im kilku(nastu) mocniejszych słów. Jak Święta to Święta. Sytuacja na boisku wróciła do remisowej normy: 22-22 w 45. minucie meczu, chwilę później 23-23, 24-24, 25-25, 26-26 (49. minuta). Wyliczanie remisów stawało się nużące, ale zawodnicy obu zespołów nie rozpieszczali kibiców wypracowaną przez siebie przewagą. Dopiero na osiem minut przed końcem spotkania Nafciarze po rzucie Nikoli Eklemovicia, kiedy to odbijana piłka lobem wieki leciała do bramki, mieli na swoim koncie dwa trafienia więcej od rywali (29-27). Końcówka tego emocjonującego spotkania należała na szczęście do podopiecznych Larsa Walthera, którzy dzięki znakomitej postawie w bramce Marina Sego oraz trafieniom Toromanovicia i (nareszcie) Valentina Ghionei w 56. minucie prowadzili 32-27. Trzeba wspomnieć, że Rumunowi w tym meczu nie szło wyjątkowo zarówno z kontry, skrzydła, koła, czy rzutu karnego. Koniec końców Nafciarze pokonali Stal Mielec 34-29 (16-17).

Galerię zdjęć ze spotkania autorstwa Piotra Augustyniaka (piotraugustyniak.com) znajdziecie tutaj.

Fotki Skibka (skibek.pl) znajdziecie w galerii wiślackiej tutaj, a więcej tutaj.

Wisła Płock – Stal Mielec 34-29 (16-17)

Wisła: Sego, Wichary – Nenadić 15, Kubisztal 4, Spanne 4, Kavas 3, Toromanović 2, Wiśniewski 2, Eklemović 1, Ghionea 1, Nikcević 1, Syprzak 1, Ilyes, Twardo.

Stal: Kryński, Lipka – Kostrzewa 6, Szpera 5, Sobut 4, Babicz 3, Krzysztofik 3, Chodara 2, Gliński 2, Janyst 2, Wilk 2, Gawęcki, Gudz, Krieger.

Kary: Wisła – 14 min. (Eklemović 4 min., Ghionea, Ilyes, Nenadić, Toromanović, Wiśniewski po 2 min.); Stal – 6 min. (Gudz 4 min., Kostrzewa 2 min.).

Napisał: Ciaras

Ktoś dla kogo Wisła to coś więcej niż klub. Wierny kibic-redaktor podążający za swoim zespołem po najdalszych zakątkach Europy. Jeden z twórców i pomysłodawców serwisu Nafciarze.info
Zobacz wszystkie artykuły tego użytkownika