Morten Seier: „Myślę, że wszyscy kibice wiedzą, jakie mam najlepsze wspomnienie z gry w Wiśle”

 

fot. RK Gorenje Velenje

Mortena Seiera żadnemu płockiemu kibicowi dłużej nie trzeba  przedstawiać. Duński bramkarz, który z Wisłą Płock zdobył ostatnie złoto, opowiedział nam jak to jest być trenerem przygotowania fizycznego w Gorenje Velenje, a także czy Wisła Płock może odzyskać tytuł Mistrza Polski? Zapraszamy do krótkiej lektury.

NI: Kiedy młody Morten zdecydował, że zostanie bramkarzem?

MS: Zacząłem grać w piłkę ręczną kiedy miałem 12 lat. Moi rodzice uprawiali również szczypiorniaka, dlatego zacząłem grać na hali w zimę, natomiast w okresie letnim grywałem w piłkę nożną. Nie mogę stwierdzić, że kiedykolwiek zdecydowałem, że zostanę zawodowym szczypiornistą, tak się po prostu stało.

Kto jest dla Ciebie piłkarskim wzorem, którym zawsze chciałeś się stać na boisku?

Jest to bramkarz reprezentacji Szwecji – Mats Olsen.

Co zmotywowało Cię do przeniesienia się do Płocka i kontynuowania kariery w lokalnym klubie? Czy przed podpisaniem kontraktu słyszałeś o Wiśle Płock?

Tak, przed podpisaniem kontraktu znałem z opowieści Wisłę Płock. Historia i tradycja klubu były największym powodem, dla którego zdecydowałem się przenieść do Płocka. No i oczywiście, słyszałem również o „świętej wojnie”.

Jakie wydarzenie wspominasz najlepiej, a jakie najgorzej podczas pobytu w Płocku?

Myślę, że wszyscy kibice wiedzą, jakie mam najlepsze wspomnienie z gry w Wiśle. Drugim najlepszym są oczywiście wspaniali płoccy kibice. Natomiast najgorzej wspominam sezon, na koniec którego zajęliśmy trzecie miejsce w rozgrywkach krajowych.

Czy miałeś okazję odwiedzić Płock po przeprowadzce do Słowenii? Jak wspominasz to miasto?

Niestety, nie miałem jakoś okazji wrócić tutaj do Płocka. Jest to moje pobożne życzenie zawitać w te rejony jeszcze raz i obejrzeć „świętą wojnę” z poziomu trybun Orlen Areny. Również moja dziewczyna bardzo chce odwiedzić Płock, ale niestety jest nam jakoś nie po drodze.

Po zakończeniu Twojej kariery jako goalkeepera zdecydowałeś się przeprowadzić do Słowenii i pracować jako trener przygotowania fizycznego w Gorenje Velenje. Powiedz ogólnie, jak Ci się mieszka w Słowenii?

Tak, przeprowadziłem się z powrotem do Słowenii. Nie wracałem do Danii ze względów osobistych, ale jestem szczęśliwy w Słowenii i bardzo zadowolony z życia, jakie tam wiodę.

Co możesz nam powiedzieć o lidze SEHA, w której występuje Twoja drużyna? Gracie w znacznej mierze przeciwko drużynom występującym w Lidze Mistrzów? W związku z tym, czy SEHA jest ciężką ligą?

Tak, SEHA jest bardzo mocną ligą, o wiele silniejszą niż liga słoweńska. Jak wspomniałaś, występuje w niej wiele silnych drużyn, które równolegle toczą swoje pojedynki w Lidze Mistrzów. Wierzę, że jest to dobre dla zawodników i klubu, że rozgrywamy tyle ciężkich spotkań. Oczywiście, gra w SEHA jest z korzyścią dla naszych sponsorów, bo w ramach tej ligi rozgrywamy mecze w różnych krajach.

Jako trener przygotowania fizycznego, na czym musisz się najbardziej skupić podczas przygotowania zawodników do każdego meczu w lidze SEHA czy też w Lidze Mistrzów?

Muszę przygotować każdego zawodnika na 10 miesięcy ciężkiego grania i niestety nie mogę się skupić na przygotowaniach pod kątem jednych zawodów, ponieważ tygodniowo rozgrywamy po dwa mecze i musimy być odpowiednio przygotowani na każdy pojedynek.

Dlaczego zdecydowałeś się pracować jako trener przygotowania fizyczne? Skończyłeś studia w tym kierunku? Co jest najbardziej interesujące, a co najcięższe w Twojej pracy?

Tak, studiowałem w tym kierunku. Tak naprawdę, zawszę się interesowałem przygotowaniem fizycznym. Najcięższą rzeczą w mojej pracy jest dobranie odpowiednich proporcji jednostek treningowych – nie za dużo, czy też nie za mało. Każdego roku do zespołu przybywają nowi zawodnicy i muszę wiedzieć jak dopasować do ich możliwości fizycznych jednostki treningowe. Oczywiście, ta kwestia musi być również przedyskutowana z trenerem drużyny, lekarzem i fizjoterapeutą każdego dnia indywidualnie, pod kątem każdego zawodnika. Wszystko po to, by zmniejszyć prawdopodobieństwo urazów.

Adam Wiśniewski przejął obecnie posadę prezesa Wisły Płock. Co o tym sądzisz? Czego możesz życzyć Adamowi w nowej roli?

Adamowi życzę jak najlepiej w nowej roli w jego ukochanym klubie. Doskonale wiem, że zrobi wszystko, aby Wisła Płock stała się tak silnym zespołem, jak to tylko możliwe.

Po ostatnim złotym medalu Wisły Płock w sezonie 2010/11, nie pokonaliśmy ani razu Vive Kielce w walce o złoto. Jak myślisz, czy obecna drużyna Wisły może w końcu dopaść odwiecznego rywala? Jakie następne kroki powinny być podjęte, by Wisła Płock osiągnęła cel jakim jest Mistrzostwo Polski?

Tak, pamiętam bardzo dobrze sezon 2010/11. Myślę, że w obecnych czasach pieniądze odgrywają bardzo dużą część w osiąganych sukcesach znanych drużyn i to jest niestety piętą Achillesową Wisły Płock. Jestem pewien, że Adam jako prezes zrobi wszystko, żeby Wisła ponownie sięgnęła po złoto. Ale nie tylko Adam musi ciężko na to pracować, jest to również rola trener i zawodników. Jak spojrzymy na drużynę z Kielc – od wielu lat mają wielu tych samych zawodników stanowiących trzon drużyny, tego samego trenera i prezesa, a w Płocku niestety tak nie jest. Do tego jeszcze dochodzi kwestia wielkości dysponowanego budżetu w klubie.

Czego życzysz płockim fanom szczypiorniaka?

Najlepszym kibicom piłki ręcznej życzę dużo szczęścia!

A dla odmiany, czego od nas sobie życzy Morten Seier?

Szczęśliwego i zdrowego życia! 

Opracowała: Bogdi