36 do 25 zwyciężyli Nafciarze w pierwszym ćwierćfinałowym meczu Mistrzostw Polski i praktycznie zapewnili już sobie awans do półfinału rozgrywek. Gratulacje dla zespołu i czekamy na więcej w kolejnych meczach!
Wybrzeże Gdańsk otwarcie deklarowało, że na spotkanie u siebie rzuci wszystkie siły i pokusi się o sprawienie niespodzianki przynajmniej w tym jednym spotkaniu ćwierćfinałów. Początek meczu na to jednak nie wskazywał – sporo błędów gospodarzy, skuteczne akcje Nafciarzy i na tablicy świetlnej wynik 1:5. Trener Lijewski wziął czas i próbował na spokojnie wytłumaczyć drużynie, że jeszcze kilka minut takiej gry i będzie po zawodach. Uwagi trenera poskutkowały i Gdańszczanie mozolnie zaczęli odrabiać straty nie dając odskoczyć gościom na więcej niż 3-4 bramki.
Druga połowa to już pełna dominacja Wisły. Przyczynił się do tego przede wszystkim Adam Morawski, który raz za razem popisywał się świetnymi interwencjami odbijając piłki nawet w wydawać by się mogło 100% sytuacjach dla gospodarzy. Nafciarze z minuty na minutę powiększali przewagę by na zakończenie spotkania mieć aż 11 goli więcej od gospodarzy.
Z wartych odnotowania sytuacji w czasie meczu mieliśmy jeszcze brutalne wejście Korneckiego w de Toledo, które ku zaskoczeniu chyba wszystkich wokół skończyło się tylko na 2 minutach kary. Nie wiem co ci sędziowie mieli w głowie ale za takie wejścia czerwona kartka powinna lecieć bez mrugnięcia okiem. Poza tym debiut w naszych barwach zaliczył młody leworozgrywający Paweł Kowalski, który zdobył swoją debiutancką bramkę z rzutu karnego. Te rzuty karne właśnie były bardzo mocną bronią Nafciarzy w meczu z Wybrzeżem. Bodaj 11 prób i wszystkie zakończone golem – prym wiódł zwłaszcza Igor Źabić, który trafiał siedmiokrotnie.
Jeszcze raz gratulacje za niezły mecz zarówno dla zespołu jak i sztabu szkoleniowego. Widać, że trener Kisiel czerpie z wiedzy zdobytej od Manolo Cadenasa – wiele akcji w ataku kończonych podaniami do koła, wysunięta obrona 5-1. Oby tak dalej do finału!