Spotkanie 19. kolejki PGNiG Superligi zakończyło się sensacyjnym zwycięstwem Wisły Puławy 33:32 (20:14). Nafciarze po raz kolejny zagrali dramatycznie słabe spotkanie, a zarząd powinien stanowczo zareagować na aktualny stan rzeczy (foto: pawi.pl).
Nafciarze do dzisiejszego spotkania przystąpili po środowym „spacerku” z MMTS-em Kwidzyn. Do Puław podopieczni Manolo Cadenasa udali się w piętnastoosobowym składzie. Po raz kolejny próżno było doszukiwać się w protokole meczowym kontuzjowanych Mariusz Jurkiewicza, Mateusza Piechowskiego, Łukasza Całujka i Pawła Paczkowskiego. Ponownie uznania w oczach sztabu szkoleniowego nie znalazła Mateusz Góralski, a wolne dostał Marin Sego, który od początku sezonu nie opuścił ani jednego meczu Nafciarzy. Dodatkowo zabrakło Nikoli Eklemovicia, który narzeka na uraz barku po ostatniej odsłonie „Świętej Wojny”.
Puławianie mogli w spokoju zregenerować siły i przygotowywać się do starcia z Wisłą. Żaden z podopiecznych Bogdana Kowalczyka nie skarżył się na najmniejsze dolegliwości, a dzięki wycofaniu się z rozgrywek Pucharu Polski drużyny Pogoni Szczecin puławianie mieli tydzień wolnego i automatycznie zakwalifikowali się do turnieju finałowego Final Four Pucharu Polski.
Po pierwszej odsłonie „Świętej Wojny” wydawało się, że zespół Wisły nie może się już gorzej zaprezentować. Pierwsza część spotkania w Puławach pokazała, że są to tylko pobożne życzenia wszystkich osób związanych z płockim klubem. Nafciarze po raz kolejny zagrali dramatycznie słabo, a ich gry nie dało się oglądać na trzeźwo. Dość powiedzieć, że podopieczni Manolo Cadenasa tylko raz wyszli na prowadzenie w ósmej minucie gry (6:7, Ghionea), a potem zaczęła się niepodważalna dominacja gospodarzy. W bramce szalał obijany przez Wiślaków Maciej Stęczniewski, a w przodzie prym wiodła dwójka Jan Sobol – Michał Szyba. Nafciarze zagrali (niestety) na takim poziomie do jakiego przyzwyczaili swoich fanów od kilkunastu dni. Nieporadność w ataku połączona z niewymuszonymi stratami i dziurawa jak ser szwajcarski obrona spowodowały, że po 30. minutach Wiślacy schodzili do szatni przy stanie 20:14 na korzyść gospodarzy.
Płoccy fani liczyli, że Nafciarze od początku drugiej połowy ruszą do zmasowanych ataków. Niestety tylko na nadziejach się skończyło. Puławianie szybko do swoich zdobyczy dorzucili kolejne dwa trafienia i powiększyli przewagę do ośmiu oczek. Wiślacy w dalszym ciągu wyglądali jak „dzieci we mgle” i nie potrafili znaleźć skutecznych sposobów na zniwelowanie strat. Zryw nastąpił dopiero około 41. minuty. Prze następne cztery minuty Nafciarze zdobyli kolejno cztery bramki i po golu Muhameda Toromanovicia w 45. minucie spotkania zmniejszyli straty do czterech oczek (27:23). Następne minuty były obrazem wyrównanej gry z kilkoma widowiskowymi paradami bramkarskimi z obydwu stron, a wynik w dalszym ciągu oscylował wokoło czterech bramek przewagi na rzecz Wisły Puławy. W końcowych fragmentach gry kilkoma skutecznymi interwencjami popisał się Adam Morawski, a rzuty Vedrana Zrnicia i Ivana Nikcevicia pozwoliły zmniejszyć straty do dwóch oczek (29:27, 53. minuta). Zdenerwowany obrotem sprawy Bogdan Kowalczyk poprosił o czas dla swojej drużyny. Pięć minut przed końcem gola kontaktowego zdobył Adam Wiśniewski, a walka nabierała rumieńców. Niestety kolejne dziecinne błędy podopiecznych Manolo Cadenasa sprawiły, że dzisiejsze spotkanie zakończyło się sensacyjnym zwycięstwem gospodarzy.
Czas, aby zarząd zrobił porządek z tym co się dzieje w drużynie, jeżeli trener nie umie odpowiednio zmotywować i zapanować nad swoimi podopiecznymi. Gra z nibiesko-biało-niebieskim herbem na piersi do czegoś zobowiązuje!
Wisła Puławy – Wisła Płock 33:32 (20:14)
Wisła Puławy: Stęczniewski – Krajewski 5, Skrabania 1, Tylutki 1, Babicz 7, Jankowski 2, Tarabochia 3, Masłowski 1, Łyżwa 3, Grzelak, Szyba 5, Przybylski, Sobol 5.
Wisła Płock: Wichary, Morawski – Kević 3, Zrnić 3, Wiśniewski 3, Nenadić 7, Kavas, Ghionea 3, Toromanovic 4, Syprzak 5, Lijewski 3, Milas, Nikcević 1.
Hehe dobry post ale widać, że translator dobrze zadziałał 🙂
wygląda na to że to jego prawdziwy profil na FB
Obstawiam ze Wisla oprocz Bombaca interesuje sie bramkarzem Bogdanowem
Znalazłem taki tekst. To ta strona podała najpierw info o upadłości Dynama. Wynika z tego tekstu, że Bogdanow dostał propozycję z Polski, ale od Azotów. Pozostali wymienieni, m.in Bombac z Kataru. Cały czas śledzę tweet pressballby, jak coś ciekawego się pojawi dam znać.
http://www.pressball.by/news/handball/161249
Watpie zeby Bombac poszedl do kataru.On chyba chce pograc w stabilnym klubie Cimos mu upadl Dinamo tez.niedawno urodzilo my sie dziecko wiec watpie zeby Katar wybral
Poza tym, to nie jest klimat dla białego człowieka. No i najważniejsze…pić można tylko wodę 😉