Subiektywnie pisane (2): Lars…

wisla-maribor_44

Dzień pełen emocji dobiega końca. Zaczął się dość niespodziewanie, choć niektórzy orientujący się choć trochę w klubowych kuluarach czuli, co się święci. Ledwo kilka minut po 7 rano włączyłem komputer, przeczytałem o domniemanym odejściu z Wisły Larsa Walthera. Informację szybko udało się potwierdzić w dwóch bardzo wiarygodnych źródłach. Teraz to się zacznie – pomyślałem… (foto: skibek.pl)

Larsa Walthera szkoda mi najzwyczajniej jako człowieka. Nie jako trenera, bo ze zwolnieniem, czy odejściem z własnej woli liczyć musi się każdy wykonujący ten zawód. Na konferencji, która zwołana była w trybie pilnym w czwartkowe przedpołudnie, siedział wyraźnie zgaszony, bo pewnie nie tak wyobrażał sobie rozstanie z Wisłą. Co by o Waltherze nie mówić, pokazał, że jednak ma jaja i do stołka przyspawany nie jest. Potrafił powiedzieć: „dość” i to nieważne z jakiego dokładnie powodu. Może z bezsilności, może dostrzegł, że coś go przerosło, a i chemii między nim, a zawodnikami coraz mniej, a może jest po prostu trenerem, który z klubem o europejskich aspiracjach prędzej, czy później rozstać się musiał. Nie bronią go wyniki, bo nasza gra wyglądała koszmarnie, a i była koszmarnie nieskuteczna. Widowiskowo odpadliśmy z pucharu, który mieliśmy ambicję wygrać, bezsprzecznie przegraliśmy z odwiecznym rywalem. Dodatkowo, nie dość, że na nasze popisy często nie dało się patrzeć, to jeszcze, mimo złej gry, nie potrafiliśmy jakimś cudem decydujących spotkań rozstrzygać na swoją korzyść. To wszystko fakty, ale…

…mimo tego wszystkiego osobiście nie zgadzam się z jednym: z obrażaniem (obecnie byłego) trenera własnej drużyny. Sam nie mam o trenowaniu czegokolwiek żadnego pojęcia. Ba, nie poprowadziłbym nawet rozgrzewki szachistów, ale nie odważyłbym się nawet anonimowo w sieci napisać, żeby facet „wypierdalał” do Danii. I to „autostopem”. I to najlepiej razem z tym, tym i tamtym. Może mam inaczej położony punkt wrażliwości, ale nie napisałbym tak, ani w tym tonie. Nawet gdybym był największym wrogiem kogokolwiek: trenera, prezesa, czy zawodnika SWOJEJ przecież drużyny. Generalnie wolę kierować się zasadą, by nie pisać o kimś czegoś, czego nie miałbym odwagi powiedzieć mu prosto w twarz. A jestem pewien, że wielu wymyślających w internecie, nie jest aż tak odważnych twarzą w twarz. Dopóki ktoś nosi koszulkę lub polówkę w barwach ukochanej Wisły, bądź w jakikolwiek inny sposób ją reprezentuje zasługuje na największy możliwy szacunek. Bo jest jednym z nas, a Wisła ma łączyć, a nie dzielić. Inną sprawą jest to, czy ktoś sam ten szacunek okazuje kibicom… Ale to już sprawa wrażliwości i elementarnej kultury… Niech każdy odpowiada za siebie…

Tak, czy siak – dziękuję trenerze!

Marcin Podgórski.

Napisał: Ciaras

Ktoś dla kogo Wisła to coś więcej niż klub. Wierny kibic-redaktor podążający za swoim zespołem po najdalszych zakątkach Europy. Jeden z twórców i pomysłodawców serwisu Nafciarze.info
Zobacz wszystkie artykuły tego użytkownika