Wygrane przetarcie przed Besiktasem

IMG_2778W szlagierowym spotkaniu jedenastej kolejki PGNiG Superligi Wisła Płock pewnie pokonała Pogoń Szczecin borykającą się z problemami kadrowymi 37:29 (19:17). Pomimo korzystnego wyniku podopieczni Manolo Cadenasa nie ustrzegli się wielu błędów w obronie i przestojów w grze, co można uznać za dopuszczalne mając na uwadze kolejne spotkania zwłaszcza w lidze mistrzów i i odpowiednie rozkładanie sił. (foto: Bartosz Sobiesiak)

Do szlagieru jedenastej serii spotkań szczecinianie przystępowali z wieloma brakami kadrowymi. Trener Rafał Biały nie mógł skorzystać z kontuzjowanych Patryka Walczaka, Mateusza Zaręby, Wojciech Zydronia i Lecha Kryńskiego, a Michał Bruna musiał „odpokutować” dzisiejszego popołudnia czerwoną kartę otrzymaną w spotkaniu z Pogonią Zabrze. Na domiar złego do ostatnich minut ważyły się losy występu lidera drugiej linii „Gazowników” Bartosza Konitza, który ostatecznie wystąpił w dzisiejszym meczu, a sztab szkoleniowy Pogoni miał do dyspozycji zaledwie…jedenastu zawodników.

W obliczu licznych kontuzji gospodarzy, podopieczni Manolo Cadenasa udawali się na kolejny pojedynek w roli zdecydowanego faworyta. Do autobusu udającego się do Szczecina nie wsiedli jedynie kontuzjowany Miljan Pusica i występujący regularnie w drugim zespole Nafciarzy, Mateusz Piechowski.

Wisła rozpoczęła w składzie: Morawski – Nikcević, Daszek, Rocha, Zelenović, Jurkiewicz, Racotea

Pierwszy kwadrans dzisiejszego spotkania upłynął pod znakiem kilku skutecznych obron grającego od pierwszego gwizdka w bramce Adama Morawskiego oraz dość biernej postawy jego kolegów z defensywy, którzy pozwalali osłabionym kadrowo gospodarzom na bardzo wiele. Przy stanie 9:8 na korzyść Wisły Manolo Cadenas widzący rozkojarzenie swoich podopiecznych poprosił o pierwszą przerwę na żądanie w 15. minucie meczu. Nafciarze zacieśnili szeregi obronne, co przynosiło wymierny efekt w postaci kolejnych trafień systematycznie powiększanej przewagi. Po kolejnej dobrej akcji obronnej Kamil Syprzak wykorzystał podanie Valentina Ghionei i pewnie wykończył szybką kontrę (22. minut, 13:10). Niestety z biegiem czasu zaczęliśmy grać ostrzeż w obronie, co skutkowało licznymi wykluczeniami i łatwo traconymi bramkami. Po raz kolejny w tym sezonie zawodnicy Wisły sprawiali wrażenie rozkojarzonych z przeświadczeniem, że mecz sam się wygra…nic samo się nie wygra Panowie. Pierwsza połowa meczu zakończyła się prowadzeniem Wisły 19:17 ,a płockich zawodników czekała mało przyjemna „pogawędka” z Manolo Cadenasem w szatni…

Od początku drugiej odsłony meczu hiszpański szkoleniowiec Wisły zdecydował się desygnować Ivana Nikcevicia do idywidualnego pilnowanie najskuteczniejszego zawodnika gospodarzy Bartosza Konitza, co momentalnie poskutkowało stratami Pogoni i kilkoma kontrami niebiesko-biało-niebieskich. Niestety wypracowywaną przewagę pod bramką przeciwnika z łatwością niwelowaliśmy prostymi błędami w obronie. W 41. minucie meczu po kolejnej bramce Sashy Tiumentseva, którą zdobył po indywidualnej akcji na tablicy świetlnej widniał wynik 25:20, a Nafciarze pewnie zmierzali po kolejne dwa punkty w ligowej tabeli. Wiślacy seryjnie marnowali czyste sytuacje rzutowe, a na ich drodze stawał skuteczny tego wieczoru Krzysztof Szczecina. Spotkanie od początku było pod pełną kontrolą Wisły, ale wiele prostych błędów, które zostały dziś popełnione nie powinny mieć miejsca. Zespół Pogoni pomimo licznych braków kadrowych zasługuje na słowa pochwały. Grali w bardzo okrojonym składzie bez kluczowych graczy, a pomimo tego starali się dotrzymywać kroku przeciwnikowi i połowicznie im się to udawało. Wynik w dalszym ciągu oscylował wokoło pięciu trafień przewagi Wisły, a Nafciarze nie forsowali tempa. Na osiem minut przed końcem meczu Nemanja Zelenović zapisał na swoim koncie piąte trafienie tego popołudnia, a wynik brzmiał 31:24. Akcje zawodników z Tumskiego Wzgórza na przestrzeni całego meczu były oparte na indywidualnych zagraniach, które przynosiły korzyści bramkowe, ale już w spotkaniu z Besiktasem trzeba zagrać zdecydowanie w oparciu o kolektyw. Dzisiejszym mecz był dobrym przetarciem przed sobotnim meczem ligi mistrzów z Besiktasem Stambuł, a nasz zespół ma w dalszym ciągu kilka aspektów do poprawy. Pogoń uległa Nafciarzom 37:29, ale pokazała się z bardzo dobrej strony ambitnie  walcząc do ostatnich minut spotkania.

Pogoń Szczecin – Wisła Płock 29:37 (17:19)

Wisła: Morawski, Corrales – Nikcević, Wiśniewski 1, Daszek 3, Ghionea 7 (3/4), Kwiatkowski, Rocha 3, Syprzak 3 (1/1), Zelenović 8, Montoro, Racotea 2, Jurkiewicz 3, Tiumentsev 6

Napisał: Ciaras

Ktoś dla kogo Wisła to coś więcej niż klub. Wierny kibic-redaktor podążający za swoim zespołem po najdalszych zakątkach Europy. Jeden z twórców i pomysłodawców serwisu Nafciarze.info
Zobacz wszystkie artykuły tego użytkownika