W szlagierowym spotkaniu jedenastej kolejki PGNiG Superligi Wisła Płock pewnie pokonała Pogoń Szczecin borykającą się z problemami kadrowymi 37:29 (19:17). Pomimo korzystnego wyniku podopieczni Manolo Cadenasa nie ustrzegli się wielu błędów w obronie i przestojów w grze, co można uznać za dopuszczalne mając na uwadze kolejne spotkania zwłaszcza w lidze mistrzów i i odpowiednie rozkładanie sił. (foto: Bartosz Sobiesiak)
Do szlagieru jedenastej serii spotkań szczecinianie przystępowali z wieloma brakami kadrowymi. Trener Rafał Biały nie mógł skorzystać z kontuzjowanych Patryka Walczaka, Mateusza Zaręby, Wojciech Zydronia i Lecha Kryńskiego, a Michał Bruna musiał „odpokutować” dzisiejszego popołudnia czerwoną kartę otrzymaną w spotkaniu z Pogonią Zabrze. Na domiar złego do ostatnich minut ważyły się losy występu lidera drugiej linii „Gazowników” Bartosza Konitza, który ostatecznie wystąpił w dzisiejszym meczu, a sztab szkoleniowy Pogoni miał do dyspozycji zaledwie…jedenastu zawodników.
W obliczu licznych kontuzji gospodarzy, podopieczni Manolo Cadenasa udawali się na kolejny pojedynek w roli zdecydowanego faworyta. Do autobusu udającego się do Szczecina nie wsiedli jedynie kontuzjowany Miljan Pusica i występujący regularnie w drugim zespole Nafciarzy, Mateusz Piechowski.
Wisła rozpoczęła w składzie: Morawski – Nikcević, Daszek, Rocha, Zelenović, Jurkiewicz, Racotea
Pierwszy kwadrans dzisiejszego spotkania upłynął pod znakiem kilku skutecznych obron grającego od pierwszego gwizdka w bramce Adama Morawskiego oraz dość biernej postawy jego kolegów z defensywy, którzy pozwalali osłabionym kadrowo gospodarzom na bardzo wiele. Przy stanie 9:8 na korzyść Wisły Manolo Cadenas widzący rozkojarzenie swoich podopiecznych poprosił o pierwszą przerwę na żądanie w 15. minucie meczu. Nafciarze zacieśnili szeregi obronne, co przynosiło wymierny efekt w postaci kolejnych trafień systematycznie powiększanej przewagi. Po kolejnej dobrej akcji obronnej Kamil Syprzak wykorzystał podanie Valentina Ghionei i pewnie wykończył szybką kontrę (22. minut, 13:10). Niestety z biegiem czasu zaczęliśmy grać ostrzeż w obronie, co skutkowało licznymi wykluczeniami i łatwo traconymi bramkami. Po raz kolejny w tym sezonie zawodnicy Wisły sprawiali wrażenie rozkojarzonych z przeświadczeniem, że mecz sam się wygra…nic samo się nie wygra Panowie. Pierwsza połowa meczu zakończyła się prowadzeniem Wisły 19:17 ,a płockich zawodników czekała mało przyjemna „pogawędka” z Manolo Cadenasem w szatni…
Od początku drugiej odsłony meczu hiszpański szkoleniowiec Wisły zdecydował się desygnować Ivana Nikcevicia do idywidualnego pilnowanie najskuteczniejszego zawodnika gospodarzy Bartosza Konitza, co momentalnie poskutkowało stratami Pogoni i kilkoma kontrami niebiesko-biało-niebieskich. Niestety wypracowywaną przewagę pod bramką przeciwnika z łatwością niwelowaliśmy prostymi błędami w obronie. W 41. minucie meczu po kolejnej bramce Sashy Tiumentseva, którą zdobył po indywidualnej akcji na tablicy świetlnej widniał wynik 25:20, a Nafciarze pewnie zmierzali po kolejne dwa punkty w ligowej tabeli. Wiślacy seryjnie marnowali czyste sytuacje rzutowe, a na ich drodze stawał skuteczny tego wieczoru Krzysztof Szczecina. Spotkanie od początku było pod pełną kontrolą Wisły, ale wiele prostych błędów, które zostały dziś popełnione nie powinny mieć miejsca. Zespół Pogoni pomimo licznych braków kadrowych zasługuje na słowa pochwały. Grali w bardzo okrojonym składzie bez kluczowych graczy, a pomimo tego starali się dotrzymywać kroku przeciwnikowi i połowicznie im się to udawało. Wynik w dalszym ciągu oscylował wokoło pięciu trafień przewagi Wisły, a Nafciarze nie forsowali tempa. Na osiem minut przed końcem meczu Nemanja Zelenović zapisał na swoim koncie piąte trafienie tego popołudnia, a wynik brzmiał 31:24. Akcje zawodników z Tumskiego Wzgórza na przestrzeni całego meczu były oparte na indywidualnych zagraniach, które przynosiły korzyści bramkowe, ale już w spotkaniu z Besiktasem trzeba zagrać zdecydowanie w oparciu o kolektyw. Dzisiejszym mecz był dobrym przetarciem przed sobotnim meczem ligi mistrzów z Besiktasem Stambuł, a nasz zespół ma w dalszym ciągu kilka aspektów do poprawy. Pogoń uległa Nafciarzom 37:29, ale pokazała się z bardzo dobrej strony ambitnie walcząc do ostatnich minut spotkania.
Pogoń Szczecin – Wisła Płock 29:37 (17:19)
Wisła: Morawski, Corrales – Nikcević, Wiśniewski 1, Daszek 3, Ghionea 7 (3/4), Kwiatkowski, Rocha 3, Syprzak 3 (1/1), Zelenović 8, Montoro, Racotea 2, Jurkiewicz 3, Tiumentsev 6
Jeżeli to prawda o Angelu Drewnioro, że miałby odejść, to krzyżyk na drogę. Za kasę, którą ma można znaleźć klase lepszego rozgrywającego od niego. Nie wiem także, jaki sens miała zmiana w bramce Morawskiego, który ratował nam kilka razy dupę, w sytuacjach, gdzie powinien paść gol, na Corralesa, który nie odbił żadnej piłki, która nie leciała w niego, ale to tylko wie już sam magic.
Ta nasza obrona to czasami masakra.Ale brawo panowie,na stojąco i bez urazów.Teraz misi być zwycięstwo w Turcji.NAPRZÓD NAFCIARZE
Cieszy wysoka forma Saszy,widać że jak on gra dobrze to od razu drużynie lepiej się powodzi.Michał każdego kto będzie w słabszej formie będziesz wyrzucał z klubu ? „Krzyżyk na drogę” a później nie będzie kim grać.
Blue – a kiedy Montoro był w wysokiej formie? 🙂
Ja jestem jakiś uprzedzony, czy Wiśniewski po raz kolejny w tym sezonie zagrał beznadziejnie?
O meczu Ciaras napisał wszystko co ważne. Jest zwycięstwo, a w dodatku nie okupione żadną kontuzją. Fajnie zagrał Saszka. Chciałbym żeby został u nas na rozegraniu jako druga opcja. Teraz mecz w Stambule, dużo ważniejszy i mam nadzieję, że z dużo większą koncentracją.
Montoro nigdzie się nie wybiera. Moim zdaniem, w niedzielę z Duńczykami zagrał bardzo dobrze. Dzisiejszy mecz miał się odbyć i się odbył. Prosto, że Szczecina chłopacy jadą do Berlina, skąd wylatują do Turcji. Pewnie, że można było spiąć się bardziej i wygrać ten mecz wyżej, ale co by to dało. Dobrze, że nie złapaliśmy żadnych kontuzji i nie musieliśmy się mocno namęczyć. Co do bramki, to Loczek w tej chwili jest numerem jeden. Musimy jednak pamiętać, że mamy 3 bramkarzy i każdy z nich musi grać, więc dobrze, że wszedł również Rodrigo. Teraz czas na Turków. Przypuszczam, że łatwo nie będzie, ale innego wyniku jak nasze zwycięstwo sobie nie wyobrażam. Gdyby jeszcze Duńczykom udało się pokonać Flensburg, to wtedy byłaby pełnia szczęścia.
Mecz bez historii , odbył sie i tyle chłopaki mają niezły zapierdziel także w niektórych meczach można im wybaczyć mniej zaangażowania . Co do Montoro najprawdopodobniej zostaje podobno sprawy sie poukładały no i uważam że dobrze , bo nie wierzę że nasz najlepszy zarząd w europie byłby w stanie ściągnąć kogoś lepszego.Mimo że nie jest on jakimś super grajkiem ale i tak uważam że prawą połówkę mamy lepszą niż lewą.
Miał być mecz wygrany i jest miały być 2 punkty są miało być II miejsce jest i co najważniejsze nie ma kontuzji …….@Ciaras nic dodać nic ująć a to że zagrał Corrales to rak jak napisał @ Nafciarz ZKS każdy w fakim meczu powinien pograć żeby być w rytmie ale gratulacje dla Szczecina za posrawę …….. teraz tylko ograć Turków.
Oczywiście miało być gratulacje dla Szczecina za postawę ach ren telefon 🙂
No to jak Pusicę naprawią do marca albo i nie, to może by Konitza kupić ???
Kogo? Bo 11 nam dziś rzucił? Jak mamy się takimi asami wzmacniać to wywalmy Montoro a weźmy jeszcze większe drewno z Kwidzyna o nazwisku Zadura. I koniecznie Przysieka!
i jeszcze Krupe
Wygrać, wygrali. Obyło się bez kontuzji i to najważniejsze przed spotkaniem z Besiktasem. A tak swoją drogą przy Naszej obecnej sytuacji na lewej połówce z chęcią widziałbym z Polskiej Ligi w Naszym składzie Konitza, który z dużą łatwością ładuje bramki kolejnym drużynom w naszej lidze. 😉
ktos piardnal na sportowych faktach o dobrym meczu Konitza a tu juz robia z niego zbawce rozegrania haha 😀
Zielin, Finchley napinacze mili ja was nie rozumiem. Mamy w tej chwili najmniej skuteczne lewe rozegranie w lidze, średnia z ostatnich 4 meczy to 1,75 bramek na mecz, a wam przeszkadza Konitz, który rzucił bam 11 bramek. Zresztą tu nie chodzi o Konitaz, tu chodzi o kogokolwiek, bo w tej chwili to i Miśki zrobiły by różnicę.
Cała gra Pogoni jest robiona pod Konitza, oddaje w meczu po 20 rzutów więc nie dziwi taki dorobek bramkowy. Gdyby Racotea w każdym meczu mógł sobie pozwolić na tak częste rzuty, to by spokojnie rzucał 8-12 bramek, już nie mówiąc jakim wynikiem popisywałby się Dżony przy tylu oddanych rzutach.
z południa chłopie przestań. Kielce w ostatnich 4 meczach rzuciły z lewego rozegrania średnio 8,75 bramek w meczu, a my 1,75. Wisła ma ewidentne braki kadrowe, a wy jeden z drugim trzecim wymyślacie jakieś dyrdymały na obronę nie wiem czego.
Przecież miała być najlepsza lewa połówka w kraju , zdaniem naszego super prezesika , czyżby tak nie było?
Oj nieładnie panie prezesie, no ale jedna mała wpadka każdemu może sie trafić !!!
Nie pamiętam dokładnie, ale prezes chyba mówił o prawym rozegraniu ? Szanowni kibice, mówię tu tylko do tych którym się myli, o tym czy rozegranie/skrzydło jest lewe czy prawe nie decyduje, którą rękę rzutową ma zawodnik na danej pozycji tylko, ustawienie formacji na boisku patrząc w kierunku bramki przeciwnika. Zatem prawo ręczni grają po lewej i odwrotnie. 😉
Prezes mowil o lewym rozegraniu czyli prawa reka i bylem tego swiadkiem.ale nasz prezes o 16miesiecy nic tylko gada gada i gada i nic poza tym.a no i jeszcze monitoruje
Poza tematem:
Kickbokserska gala King of Kings jutro w Płocku. Może ktoś się wybiera? Podejrzewam, że tłumów niestety nie będzie.
Zobaczcie trailer – http://goo.gl/22KXkE – nie zabrakło promocji miasta, doping z meczu Wisła vs Vive się też znalazł 🙂
To może lepiej niech prezes już nic nie mówi 🙂 🙂 🙂
Nie mam nic do Konitza ale wczorajszy jego dorobek bramkowy to także pokłosie naszej gry w obronie która pozostawiała wiele do życzenia może chodziło o rangę meczu bo LM to nie była ale myślę że jak zagrali byśmy tak jak z Koldingiem to by tyle nie narzucał
A Kisiel znowu ma parcie na szkło…Dlaczego ktoś mu pozwala się wypowiadać to nie zrozumiem 🙂
„Być może mamy już tyle przejechanych kilometrów, że to się odbija. Prosto ze Szczecina udajemy się do Stambułu. Nie mamy czasu na odpoczynek, więc ta regeneracja gdzieś następuje. Uważam, że gdzieś to siedzi w głowach zawodników.”