
W pierwszym meczu sezonu 21/22 Nafciarze zainkasowali komplet punktów pokonując MMTS Kwidzyn 31 do 26. Najlepszym strzelcem w naszych szeregach był zdobywca 7 goli Niko Mindegia.
Mecz, wbrew temu co przewidywałem, był od początku bardzo wyrównany. MMTS zdecydowanie nie położył się przed Wisłą i właściwie przez całe spotkanie prowadził wyrównaną grę. To może dziwić zwłaszcza w kontekście zmian jakie zaszły w Kwidzynie przed sezonem i jednocześnie solidnych wzmocnieniach po naszej stronie, które potwierdzały dobre występy w czasie okresu przygotowawczego. Spodziewałem się zatem wysokiej wygranej naszej drużyny i dominacji na parkiecie od pierwszej do ostatniej minuty. Tymczasem to goście prezentowali się lepiej na parkiecie przynajmniej w czasie pierwszej połowy spotkania. Byli szybsi i bardziej zdecydowani w swoich działaniach. Nafciarze w tym czasie jakby na zaciągniętym hamulcu ręcznym – wolna gra, sporo błędów i niezbyt dobre ustawienie w defensywie zwłaszcza w jej prawym sektorze (na dwójce grał albo Fernandez albo Zhithinkov). Do tego brak w kadrze meczowej Daszka, Serdio i Krajewskiego też zapewne nie pomagał. Efektem tego wynik po 15 do przerwy.
Druga połowa to nieco lepsza gra Nafciarzy, która pozwoliła na zbudowanie 3-4 bramkowej przewagi i utrzymywania jej bez zagrożenia dla wyniku końcowego meczu. 5 bramek przewagi po końcowym gwizdku nie w pełni oddaje przebieg spotkania. Nie wiem z czego wynikał brak Michała Daszka i Abela Serdio w kadrze meczowej i dlaczego tak niewiele minut na parkiecie dostał Sergey Kosorotov – może trener próbował jakieś konkretne ustawienia i z tego wzięły się takie a nie inne decyzje. Nie mniej jednak nasza gra nie zachwyciła i przed zespołem sporo pracy aby złapać optymalną formę.
W naszych szeregach z bardzo dobrej strony pokazał się Niko Mindegia, który tym razem wcielił się w rolę egzekutora kończącego akcje drużyny. Na plus na pewno Tin Lucin, który dwoił się i troił zarówno w ataku jak i przede wszystkim w obronie. Jak zwykle szwankowała prawa strona – zarówno Fernandez jak i Komarzewski popełniali sporo błędów i oby przez takie mankamenty to nie był kolejny rok, na koniec którego będziemy mówić, że do zdobycia trofeum zabrakło przyzwoitego zawodnika na jednej pozycji.
Kolejne spotkanie rozegramy na wyjeździe w Gdańsku w najbliższą sobotę o godzinie 19.
Jak dla mnie wyglądało to bardzo słabo.byla to Wisła z początku poprzedniego sezonu.Obrona żenada w ataku graliśmy za wolno.To już Kwidzyn grał szybciej.Nie rozumiem czemu tak mało grał Szita i Kosorotow????Lucin grał dobrze ale ciągnął prawie cały czemu w obronie i ataku i oddychał już rękawami.W pierwszych 10minutach Sabate wprowadzał taki chaos że nie wiedziałem o co chodzi.Wpuszczal zawodników na akcje dwie po czym ich zdejmował.Dima miał grać na środku a Mindegia ciągnie całymecz.Zytnikow skacze z pozycji na pozycję.Mowilem że na sparingi nie ma co patrzeć i liga wszystko zweryfikuje.Na wczoraj było cieniutko.