Zwycięstwo w Opolu

Zaczynamy Superligowy sezon 25/26 od kompletu punktów w Opolu. Końcowe, finalnie okazałe zwycięstwo, nie przyszło jednak łatwo i Nafciarze musieli się mocno napocić aby udowodnić na parkiecie swoją wyższość. Ostatecznie zawody skończyły się wynikiem 37 do 27 dla naszego zespołu. 

Już przed meczem lekkie zaskoczenie: w kadrze meczowej Kiryl Samoila i Zoran Ilic czyli zawodnicy, których brak w sobotnim meczu był sporym rozczarowaniem. Wydaje się zatem, że to nie kwestie zdrowotne decydowały a zwyczajnie innych zawodników przewidział trener do wykonania założonej taktyki. Niezależnie jednak od tego kto jest a kogo nie ma faworyt meczu był jeden i to biorąc pod uwagę co najmniej solidne wzmocnienia jakich dokonała Gwardia przed sezonem. Pierwsza połowa to jednak bardzo nieskuteczna gra z naszej strony – sporo strat i niecelnych rzutów (m.in. Sroczyk 0/3) ale trzeba też oddać, że Jakub Ałaj w bramce Opolan robił dobrą robotę. Niestety tego samego nie można było powiedzieć o naszych bramkarzach bo oni Mirko ani Torbjorn nie mogli zderzyć się z piłką. Tu pojawiło się w mojej głowie pierwsze pytanie: “Czy jest na tym świecie bramkarz, który po przyjściu do nas zapewni chociaż średni poziom w każdym meczu od początku sezonu?”. Ciekaw jestem analizy tego problemu przez osoby bardziej kompetentne bo przecież nawet jak obrona nie gra optymalnie to taki goalkeeper z czołówki światowej i tak odbije te kilka extra piłek. U nas niestety ta reguła się nie potwierdza i czy Viktor w zeszłym roku (teraz o dziwo świetne mecze w turnieju “Iberian Super Cap Champions”) czy cała rzesza bramkarzy w latach jeszcze wcześniejszych (tu akurat mogła decydować klasa sportowa) ma problem z wejściem w sezon na optymalnym poziomie.  Zresztą gdyby tak prześledzić formę naszego całego zespołu na przełomie ostatnich lat to jest ona całkowicie binarna – dobrze grają wszyscy albo nikt. To jest bez wątpienia materiał na głębszą analizę.

Klasa sportowa Nafciarzy dała na szczęście o sobie znać w drugiej połowie gdzie od początku przejęliśmy inicjatywę i budowaliśmy przewagę. Lepsza gra w obronie, lepsza gra bramki i drużyna gospodarzy miała ogromne problemy z trafieniem do naszej siatki. Można było odetchnąć po tej pierwszej połowie, która wzbudziła sporo obaw i wprowadziła dużą niepewność co do przygotowania drużyny do sezonu. Z tyłu głowy mam już 3 arcyważne spotkania w lidze mistrzów do końca września. Potrzebujemy w nich rzucającego Kosorotova i Zorana w formie ze sparingów w Płocku. Bez tego o sukces na Węgrzech czy w Magdeburgu będzie bardzo trudno. 

Napisał: Pelnomocnik-ds.-pelnomocnictw

Zobacz wszystkie artykuły tego użytkownika