Zwycięstwo ze Spójnią Gdynia

W pierwszym meczu sezonu 17/18 Wiślacy wysoko pokonali zespół Spójni Gdynia 39:23 (18:10). Najwięcej goli dla naszego zespołu rzucił Valentin Ghionea – 11 (grał tylko w pierwszej połowie!), 5 bramek zanotował Tomasz Gębala a po 4 Michał Daszek, Gilberto Duarte, Jose de Toledo oraz Lovro Mihic.

Powtórzę się ale NARESZCIE! Nareszcie ruszyło granie o punkty i znów raz lub dwa razy w tygodniu przeżywać będzie można emocje związane z występami naszych. Sezon w Płocku rozpoczął się od meczu z beniaminkiem z Gdyni. Nie oszukujmy się – większych emocji nikt się chyba nie spodziewał. Ważniejsze było zobaczyć chłopaków jak wyglądają po tej przerwie, czy Źabić jest lepszy od Rochy a Borbely od Rodrigo. Początek spotkania to twarda postawa gości i granie bramka za bramkę. Przyjezdni nadspodziewanie łatwo znajdują dogodne pozycje rzutowe i Loczek, mimo kilku odbitych piłek, generalnie ma niewiele do powiedzenia. Na trybunach słychać pierwsze pomruki niezadowolenia i komentarze „Z taką obroną w lidze mistrzów będzie rzeź”. Nafciarze zgodnie z oczekiwaniami każdą akcję próbują grać szybko tak aby w kilku podaniach znaleźć pozycję rzutową. Co ciekawe również goście próbują grać w analogicznym stylu i w mojej opinii w pierwszych 10-15 minutach dotrzymują kroku Wiśle. Z każdą kolejną minutą Nafciarze jednak jeszcze podkręcają tempo, zmiennicy w zespole przyjezdnych nieco odstają od wyjściowego składu i z minuty na minutę przewaga rośnie. Do przerwy 18 do 10 dla nas – chciałoby się powiedzieć wynik lepszy niż  gra.

Warte podkreślenia jest, że aż 11 bramek rzuca Valentin Ghionea. Wynik kosmiczny: kończył kontry, rzuty ze skrzydła i 4 razy nie pomylił się z siedmiu metrów. Brawo! Z przyjemnością patrzyło się na wyczyny naszego skrzydłowego. Świetny występ w pierwszym meczu o punktu a dodając do tego wcale nie gorsze występy w grach kontrolnych można śmiało postawić tezę, że Rumun trafił z formą od samego początku. Ciekaw jestem czy nowy prezes namówi zawodnika do pozostania w Płocku na kolejny sezon czy rozgrywki 17/18 będą ostatnimi, w których podziwiać będziemy mogli popisy Valentina w Płocku.

O ile ostatnia faza pierwszej odsłony w wykonaniu naszych może się podobać to początek drugiej połowy jest dość nerwowy. Sporo błędów i zamiast powiększania przewagi znów granie bramka za bramkę. W moim odczuciu zawodzi Marko Tarabochia. Wprowadza zamieszanie w ataku, momentami ma się wrażenie, że to nowy zawodnik, który jeszcze nie do końca rozumie się z kolegami z zespołu. Niestety ale pierwszy mecz w wykonaniu Chorwata to forma raczej z końcówki minionego sezonu. Liczyłem jednak na nieco więcej. Wczoraj aż w pewnym momencie przyszło mi na myśl porównanie do pamiętnego Luki Dobelseka, którego gry do końca nie rozumiał nikt w zespole włącznie z nim samym. Kolejne spotkania muszą być lepsze!

Marko godnie zastąpiony został przez Gilberto Duarte. Jeden z lepszych występów Portugalczyka w Wiśle jakie miałem okazję oglądać. Na boisku był prawdziwym liderem. Regulował tempo gry, kilkukrotnie asystował i sam zdobył kilka bramek. Byłem pod wielkim wrażeniem jego gry i aż na moment pomyślałem, że mamy środkowego jakiego potrzebujemy. Oby tak dalej! Dla mnie bezwzględnie man of the match starcia ze Spójnią.

Dalsze minuty meczu należą do Tomasza Gębali. Najpierw dobre kilka minut walczy sam ze sobą. Z trybun leci „Tooomek rzucaj!!” albo coś w podobnym stylu w nieco bardziej dosadnym tonie. Tomek jednak nie rzuca a w swoim stylu idzie taranem w obrońców. Czas bierze Piotr Przybecki a po nim Tomek rzuca. Nie biega na prawą połówkę, nie pcha się w obronę tylko skacze i rzuca. Co gol to piękniejszy: jedno okienko, potem drugie. Nie wiem co jest z tym chłopakiem ale jeśli pali się w meczu ze Spójnią to jak można liczyć na niego w lidze mistrzów czy kadrze gdzie jeden czy dwa błędy przesądzają o wyniku końcowym? Może tutaj jakaś pomoc psychologa jest potrzebna?

Spotkanie ostatecznie wysoko wygrywa zespół Wisły 39 do 23. Wynik okazały. Tempo gry odpowiednie. Trochę mniej błędów i może ten sezon nie będzie taki najgorszy od lat jak to prognozują kibice?

Na koniec właśnie o nich. Frekwencja jak można było się spodziewać marna. Niestety ale ostatnie lata „najlepszego zarządu w historii klubu” doprowadziły nas tu gdzie jesteśmy. Trzeba się z tym zmierzyć a zespół dobrymi wynikami może powoli zacząć odbudowę tej sytuacji. Falstart zalicza też grupa odpowiedzialna za doping. Nie wiem co to było wczoraj ale oczekiwania były „nieco” większe.

..

Napisał: Pelnomocnik-ds.-pelnomocnictw

Zobacz wszystkie artykuły tego użytkownika