Flensburg nie dał się uśpić

img_0662

06:00 – Pobudka. Kawa, szybki przegląd newsów z handballowego świata, z tyłu głowy próbujące się przebić myśli o nawale tematów z jakimi przyjdzie się dziś zmierzyć w pracy, setką prywatnych mniej lub bardziej istotnych kwestii które pochłaniają kolejne dni. Ale to wszystko nic, bo dziś jest dzień, w którym Wisła gra w elitarnych rozgrywkach Ligi Mistrzów. Dla mnie to święto. Nic nie jest w stanie zepsuć pozytywnego nastroju oczekiwania na wieczorne widowisko. Dziś na pewno wygramy. Nie ma innej opcji.

10:00 – Praca. Maile, spotkania, same tematy „na wczoraj”. Spokojnie. Dziś gra Wisła. Nafciarze, oficjalna, facebook nasz i naszego dzisiejszego rywala. Nie gra Karlsson. Nie ma opcji zwycięstwo jest nasze.

14:00 – Praca. A może by tak już ruszyć do domu żeby na pewno zdążyć? Nie, to się nie uda. Dzwoni Pani z banku z ofertą kredytu: droga Pani dziś gra Wisła, nie mam czasu na tak przyziemne sprawy, proszę zadzwonić za rok a najlepiej wcale. Facebook, ok wszyscy nasi zdrowi i gotowi do gry.

16:00 – Praca. Ale jak to pilne spotkanie do 18?! Przecież oni już tam pewnie na rozgrzewkę wychodzą… Trudno, zdążę. Najważniejsze, że dziś wygrywamy. Będzie niespodzianka, będą pisać na portalach, nasi będą w Best 7.

18:00 – Taksówka. Uff, zdążyłem. Jeszcze się studio nawet nie zaczęło. Odsuwam od siebie złe myśli, że pewnie jakby to były Kielce to od 16 by już nadawali. To nieistotne bo dziś wygrywamy.

18:30 – Grają. Nie, jednak nie grają bo zegar odmówił posłuszeństwa. Wszyscy zszokowani, że taka wpadka zdarzyła się akurat Niemcom.

18:33 – Atakujemy. W przodzie straszą Miljan Pusica, Jose de Toledo i Maciej Gębala, ale jak to? Układam to sobie w głowie dobre 2 minuty i już wiem: Flensburg gra szybki środek, kontrę w pierwsze i drugie tempo, nie możemy sobie pozwolić na manewry ze zmianami. Ok, to ma sens. Gramy wolno, bardzo, bardzo wolno. To też ma sens. Wygramy nie ma innej opcji.

18:40 – Cisza. Rzuca de Tolego – genialne posunięcie trenera, w płaskiej agresywnej obronie 6:0 dobrze wygląda Gębala – ma trener nosa, broni Rodrigo Corrales, a jak nie broni to Holger Glandorf rzuca w kotarę albo podaje w aut. Jest dobrze. Tylko ta złowroga cisza nie daje mi spokoju. Coś jest nie tak. Może ten mecz jeszcze się nie rozpoczął? Może 7:1 dla nas to tylko sen?

18:50 – Koniec. Ljubomir Vranjes przypomina kibicom, że to mecz a nie teatr i bierze czas. Mówi do swoich, że jest dobrze. Co on wyniku nie widzi? Gramy dalej. Gospodarze zaczynają trafiać. My nadal usypiamy, coraz bardziej jednak siebie bo przeciwnik jakby łapie swój rytm a my do końca połowy rzucamy ledwie 3 bramki. Aha, dzieje się. Wyjmuję laptopa i piszę tytuł artykułu „Flensburg nie dał się uśpić” oraz pierwsze kilka zdań mówiące o tym jak to znowu zostajemy bez punktów. Jednak nadzieja umiera ostatnia. Tytuł zostaje reszta do kosza, laptop na bok. Przerwa.

19.30 – Druga połowa. Obrona się myli, atak nie istnieje. Niby tylko jeden czy dwa gole straty jednak nie widać nadziei. Gramy brzydko, nie próbujemy nic zmienić. W ataku nie oddajemy rzutów z połówek, nie podajemy do koła. Co my właściwie robimy? Nie wiem, trener też nie wie, a i drugi też nie wygląda jakby coś wiedział. Może ławka, może oni coś podpowiedzą, może krzykną. Może kapitan, może Dima albo trener krzyknie i przysłowiową k… wstrząśnie zespołem. Nic z tych rzeczy. Myślę sobie, gdyby tam był Biban, albo co tam Biban ja gdybym tam był to bym wstrząsnął chłopakami. Młodzi, u progu kariery a chęci walki do upadłego i do ostatniej minuty brak. Tego nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem.

19:50 – Koniec. Punktów brak. Wieczór zepsuty, a i pół kolejnego dnia nie sam wynik i fakt porażki zaprzątał będzie moją głowę a styl w jakim to się stało. Panowie zawodnicy, panowie trenerzy weźcie się do roboty a jeśli ktokolwiek z was nie docenia tego, że ma możliwość reprezentować Wisłę to nie ma miejsca dla niego w tym klubie.

20:00 – Podsumowanie. Nie, nic jeszcze nie piszę. Muszę ochłonąć.

23:00 – Dobranoc. Podsumowanie jest, tym razem mocno subiektywne. Bez liczby goli, kar i wyróżniania kogokolwiek. Czekam na najniższy wymiar kary.

 

 

 

Napisał: Pelnomocnik-ds.-pelnomocnictw

Zobacz wszystkie artykuły tego użytkownika