Jest constans

Po takim meczu jak wczoraj nachodzą refleksje, że ciężko jest być kibicem naszego ukochanego klubu. Najpierw fatalne mecze z Dinamem i Veszprem, gdzieś między nimi nieoficjalne informacje o nowym sponsorze i dużym zastrzyku gotówki oraz mocnych nazwiskach, które dołączą do zespołu od przyszłego sezonu, euforia po zwycięstwie z Kielcami i znowu słabiutki mecz w lidze mistrzów oraz klops jeśli chodzi o wielkie nazwiska nowych zawodników.

Ile to już lat jesteśmy na takim rollercoasterze? Czy jako społeczność zakochana w piłce ręcznej nie zasługujemy wreszcie na odrobinę normalności? Czy ta mizeria panująca w klubie za cel postawiła sobie zniechęcenie do handballu ostatnich najwierniejszych? Frekwencja w lidze mistrzów dobitnie pokazuje, że ludzie mają już tego wszystkiego dosyć. Zero komunikacji z kibicami, ceny za bilety jak w Paryżu, brak długofalowej koncepcji budowy zespołu i coroczna przedwakacyjna łapanka (w obecnym sezonie to nawet udało się osiągnąć wyższy poziom bo zawodnicy dołączali w czasie okresu przygotowawczego w sierpniu), nadal wiszące na mieście bilbordy zachęcające do przyjścia na mecz z Veszprem… To nie buduje wizerunku klubu i nie zachęca ludzi do utożsamiania się z nim.

Wczorajsza porażka z Zagrzebiem praktycznie pozbawia nas szans na wyjście z grupy ligi mistrzów a tym samym i premii finansowych za ten awans przewidzianych. To oczywiście zmniejsza możliwości pozyskania konkretnych zawodników na przyszły sezon i tak koło się zamyka. Do tego, jeśliby nie udało się zdobyć mistrzostwa kraju, szanse na otrzymanie dzikiej karty na grę w lidze mistrzów również będą mniejsze a to ponownie ogranicza pole manewru przy negocjacjach z potencjalnymi nowymi graczami. I tak to właśnie sami sobie podkopaliśmy dołek, z którego znowu będziemy się wygrzebywać przez długi czas. A to wszystko ledwie kilka dni po świetnym meczu z Kielcami gdzie graliśmy tak jak w końcówce zeszłego gdzie wszystko razem świetnie funkcjonowało. Ciężko to ogarnąć patrząc na całą sytuację z boku.

Jakby tego było mało od dłuższego czasu wymieniane były duże nazwiska, które niby są dogadane i mają stanowić poważne wzmocnienia na przyszły sezon. Niestety okazuje się, że i o tym należy zapomnieć. Poza mocnym środkowym (czyżby transfer nowego zawodnika na tę pozycję oznaczał odejście kogoś z dwójki Dima-Kosuke?) i dla mnie totalnie anonimowym graczu (a zaręczam, że trochę ten rynek handballowi śledzę), który ma zastąpić Terzica w roli obrońcy na ten moment nie ma żadnych innych zaklepanych zmian. To oznacza, że zostajemy z bardzo dużym problemem w bramce – młodziutki Marcel Jastrzębski, bardzo przeciętny i również młody (22 lata) Norweg oraz potencjalnie Biosca, który podczas wspólnego pobytu w Kadetten wraz z Pilipovicem przeważnie był drugim wyborem a to już sztuka. Miał być Sergiej Hernandez – fajny zawodnik na miarę naszych możliwości i oczekiwań ale czy to przez opieszałość naszych decydentów czy ze względu na inne czynniki ostatecznie ma trafić do Magdeburga. Nie ma również nikogo na prawą połówkę, nie ma zawodnika na zastępstwo Kosorotova. Co to wszystko oznacza? Ano to, że jak co roku kadra zbudowana zostanie nie w oparciu o przemyślaną strategię i według pomysłu i oczekiwań trenera a będzie posklejana z tego co akurat zostało na rynku.

Obym się mylił i nagle klub ogłosił fajne prezenty pod choinkę ale już tyle lat jestem z tym klubem, że ciężko mi w to uwierzyć. Co zrobić jednak? Dobrze, że teraz te półtora miesiąca przerwy, emocje nieco opadną i z nowymi nadziejami wejdziemy w tę drugą część sezonu.

Napisał: Pelnomocnik-ds.-pelnomocnictw

Zobacz wszystkie artykuły tego użytkownika