Wygrana z Pick Szeged!!!

Nareszcie! W 10 kolejce udało się zgarnąć komplet punktów w meczu ligi mistrzów. Nafciarze pokonali na wyjeździe Pick Szeged 25 do 24. Najlepszym strzelcem w naszych szeregach okazał się (nie pierwszy raz w ostatnich meczach) Jose de Toledo, który zaliczył 7 trafień. Brawo i Gratulujemy!

Rozpoczęliśmy w ustawieniu z Loczkiem w bramce, Marko, Duarte i de Toledo na rozegraniu oraz Daszkiem i Krajewskim na skrzydłach. Na kole Maciej Gębala. Niezwykle ważny był początek meczu, który delikatnie mówiąc nie wyglądał najlepiej w poprzednich meczach przez co Nafciarze musieli gonić wynik już od pierwszych minut. Gdy zaczęło się od szybkiego 2:0 dla przeciwnika pomyślałem sobie „Ku.. znowu to samo”. Na szczęście nasi pozbierali się w porę i po kilku minutach to Wisła wyszła na minimalne prowadzenie. Na hali panowała grobowa cisza bo lokalni kibice pierwsze 10 minut postanowili zaprotestować. Nie wiem właściwie czy chodziło o ostatnie wyniki ich zespołu (niby 2 ostatnie mecze to wpadki ale nie dalej jak 2 tygodnie temu ograli przecież Barcelonę) czy jakieś inne problemy ale fakt był taki, że atmosfera była co najmniej dziwna jak na tę halę. Pierwsza połowa toczyła się właściwie cały czas pod dyktando Nafciarzy i gdyby trochę więcej zimnej głowy i mniej głupich strat wynik mógłby być bardziej okazały na naszą korzyść. A tak skończyło się na 14:12 dla nas. W ekipie gospodarzy rzutami karcił nas przede wszystkim Bodo, któremu pozycje wyrabiał Dima. Reszta o wiele słabsza tego dnia, Sego w bramce właściwie nic nie odbija.

Początek drugiej odsłony to mozolne powiększanie przewagi przez Nafciarzy. Niestety po około 10 minutach i czasie wziętym przez Pastora Pick opanował nerwy, zacieśnił obronę i powoli zaczął odrabiać starty. Kiedy w pewnym momencie rywal wyszedł na 2-3 bramkowe prowadzenie byłem pewien, że już po nas. Na szczęście tego dnia wicemistrz Węgier gra tak jakby nie chciał wygrać – pomyłka w kontrze, duże błędy podania w końcówce (dzięki Dima ;)) i pierwsze zwycięstwo staje się faktem! Wygrywamy 25 do 24.

W naszych szeregach na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim tradycyjnie już bramka: Loczek przez większą część spotkania no i Adam Borbely za końcówkę. Obaj zanotowali fajne interwencje w tym m.in. obronione rzuty karne. Bardzo dobrze wyglądał Jose de Toledo – nie bał się rzucać nawet z ciężkich pozycji w efekcie czego kończy spotkanie z 7 bramkami. Czyżby Top7 za tę kolejkę? Przyzwoicie Duarte i zmieniający go Racotea. Oby tak dalej Panowie!

Mecz z Pickiem zakończył nasze występy w lidze mistrzów w tym roku. Na kolejne mecze przyjdzie nam czekać aż do lutego. Jednak to nie koniec grania w grudniu. Czekają nas jeszcze 3 spotkania, w tym 2 wyjazdy do Gdańska (dobra forma ostatnio) i Kwidzyna (potrafią mocno postawić się Wiśle) oraz mecz u siebie z Górnikiem (dobra forma od początku rozgrywek). Nie pozostaje nic innego jak zakończyć rok 3 zwycięstwami i spokojnie czekać na ogłoszenie zmian w drużynie obiecane przez prezesa Wiśniewskiego.

opracował: pelnomocnik-ds.-pelnomocnictw