Nam rzucać nie kazano…

IMG_0296Nafciarze po dramatycznie słabym spotkaniu, które było próbą generalną przez meczem ligi mistrzów z FC Barceloną zremisowali ze Stalą Mielce 25:25 (13:13). Wiślacy razem ze sztabem szkoleniowym szybko powinni przeanalizować dzisiejsze spotkanie i jeszcze szybciej o nim zapomnieć wyciągając odpowiednie wnioski. (foto: Bartosz Sobiesiak)

Nafciarze przystępując do dzisiejszego spotkania mieli już zapewne w głowach kolejne dwa mecze ligi mistrzów, które rozegrają w ciągu tygodnia na bardzo trudnym terenie w Barcelonie i Flensburgu. Dzisiejsza potyczka ze Stalą była dla podopiecznych Manolo Cadenasa mocniejszym treningiem przed meczami w europejskich pucharach, a po raz kolejny w składzie Nafciarzy znalazł się Adam Morawski i pierwszy raz w tym sezonie Mateusz Piechowski.

Popularni „Czeczeńcy” pomimo bardzo dużych zawirowań i problemów w klubie początek sezonu 2014/2015 mogą uznać za bardzo udany. W czterech spotkaniach notując tylko jedną porażkę i grając handball na przyzwoitym poziomie. Największym problemem szkoleniowca Stali Pawła Nocha jest bardzo wąska ławka rezerwowych, a w przypadku jakichkolwiek kontuzji sytuacja może stać się dramatyczna.

Wisła rozpoczęła w składzie: Wichary – Nikcević, Ghionea, Syprzak, Zelenović, Pusica, Kwiatkowski

Spotkanie rozpoczęło się od faulu Zbigniewa Kwiatkowskiego i wykorzystanego rzutu karnego przez Łukasza Janysta. Chwilę później tym samy odpowiedział Valentin Ghionea i po trzech minutach gry mieliśmy remis 1:1. Nafciarze dzisiejszy mecz zaczęli od kilku niewymuszonych strat i błędów techniczny, które nie powinny im się przydarzyć. Stal wbrew przedmeczowym oczekiwaniom grał stosunkowo szybko i z pomysłem czym sprawiała wiele problemów podopiecznym Manolo Cadenasa. Do dziesiątej minuty próba generalna przed spotkaniem z Barceloną wypadała bardzo blado i nie mogła napawać optymizmem przed niedzielną potyczką z mistrzem Hiszpanii (4:4). Grających w osłabieniu Nafciarzy dwoma skutecznymi interwencjami w jednej akcji starał się pobudzić do gry Marcin Wichary, jednak jego wysiłki spełzały na niczym. Koledzy z zespołu w dalszym ciągu grali strasznie ospale w obronie i bez pomysłu w ataku, a Manolo w 13. minucie poprosił o czas (4:5). Sygnał do walki dał Emil Racotea swoimi dwoma atomowymi rzutami z drugiej linii. Niebiesko-biało-niebiescy pomimo dość mizernej postawy w obronie z każdą minutą wydawało się, że nakręcali się w ataku…wydawało. Po raz kolejny w widowisku jakim jest spotkanie mistrzowskie przeszkadzali pracownicy Związku Piłki Ręcznej w Polsce. Nafciarze grali dramatycznie słabo tracąc bramki nawet w grze w przewadze i niemiłosiernie obijając bramkarza gości. W 22. minucie meczu goście prowadzili 8:10, a Paweł Noch poprosił o przerwę na żądanie. Marazm trwał w najlepsze, a podopieczni Manolo Cadenasa wyglądali, jakby pierwszy raz razem ze sobą grali. Ostatecznie pierwsza połowa o której wszyscy w Płocku chcą i powinni jak najszybciej zapomnieć zakończyła się remisem 13:13.

Drugie trzydzieści minut rozpoczęliśmy z Rodrigo Corralesem w bramce, a Marcin Wichary powinien udać się na poważne poszukiwania swojej formy bo w tym momencie jest chyba trzecią opcją sztabu szkoleniowego. Strzelanie rozpoczął Nemanja Zelenović od rzutu z drugiej linii po zbiegnięciu na lewe rozegranie, a swoje show w bramce rozpoczynał hiszpański bramkarz. Niestety przerw nie miała dużego wpływu na zmianę skuteczności rzutowej Nafciarzy pod bramką gości. Podopiecznych Pawła Nocha należy pochwalić za walkę biorąc zwłaszcza pod uwagę bardzo krótką ławkę rezerwowych. W 36. minucie Manolo Cadenas poirytowany postawą swoich zawodników nie wytrzymał i poprosił o czas przy stanie 15:16. Na domiar złego para sędziowska Godzina-Kamrowski dbała, aby emocje w dzisiejszym spotkaniu za szybko się nie skończyły, a ich decyzje wywoływały salwy śmiechu nawet na ławkach trenerskich obydwu zespołów. Nie radzili sobie z ciężarem gatunkowym spotkania, jeżeli takowy w ogóle był, doprowadzając do momentu w którym siódemka Stali nie grała chyba w swojej historii przy takiej porcji gwizdów… Około 40. minuty spotkania Nafciarze zaczęli podkręcać tempo, a po dwóch bramkach „Sypy” wyszli na prowadzenie 20:19. Niestety za szybko oddawane rzuty z nieprzygotowanych pozycji były wodą na młyn dla gości w szeregach których dzielił i rządził Michał Adamuszek. W 50. minucie gry trener gości poprosił o czas przy stanie 22:22, a wynik widniejący na tablicy świetlnej był spowodowany dramatyczną skutecznością rzutową Wisły. Spotkanie ostatecznie zakończyło się remisem 25:25…

Wisła Płock – Stal Mielec 25:25 (13:13)

Wisła: Wichary, Corrales – Nikcević 1, Wiśniewski 1, Ghionea 2 (2/2), Daszek 3, Kwiatkowski, Syprzak 3, Rocha 2, Zelenović 6, Pusica 1, Racotea 2, Montoro, Tiuomentsev 4

Galeria ze spotkania autorstwa Bartka Sobiesiaka – FOTO

Napisał: Ciaras

Ktoś dla kogo Wisła to coś więcej niż klub. Wierny kibic-redaktor podążający za swoim zespołem po najdalszych zakątkach Europy. Jeden z twórców i pomysłodawców serwisu Nafciarze.info
Zobacz wszystkie artykuły tego użytkownika