Już w poniedziałek o godz. 17:00 w Orlen Arenie odbędzie się pierwszy, oficjalny trening Wisły Płock w nowym sezonie – 2015/2016. Zanim jednak po dwumiesięcznej przerwie ponownie przywitamy się z zawodnikami i trenerami płockiego zespołu, chciałbym podzielić się z Wami swoimi wrażeniami z poprzednich dwunastu miesięcy. Będzie to subiektywne podsumowanie ubiegłego sezonu okiem zwykłego, szarego kibica, oglądającego z sektora H (czasami sprzed szklanego ekranu) poczynania Nafciarzy. (foto: Bartosz Sobiesiak)
Upalne lipcowe popołudnie, stęsknieni kibice handballu podążają w kierunku Placu Celebry na pierwszy oficjalny trening płockiej drużyny. Głód wielkiego szczypiorniaka nad Tumskim Wzgórzem jest wciąż wielki, może nawet większy niż rok wcześniej. Wszyscy świeżo w pamięci wciąż mają sezon 2013/2014, rozpoczęty nieoczekiwanym awansem do Champions League. Następnie wszyscy przypominają sobie dramatyczny mecz z THW Kiel, pierwsze w dziejach Ligi Mistrzów spotkanie z Iskrą Kielce, wygraną z węgierskim potentatem z Veszprem czy dramatyczną porażkę z „Sortownią” w finale Pucharu Polski, po słynnych sześciu-siedmiu (!?) krokach „Dzidziusia”. Zwieńczeniem tamtej kampanii był zacięty finał play-off, z dogrywką w Hali Legionów w drugim meczu, spektakularnym występem „Kaczki” oraz „Wichury” w trzeciej odsłonie, zakończony na czwartym spotkaniu (a raczej walką wręcz – szczególnie na początku), niemającym wiele wspólnego z meczem piłki ręcznej.
Z końcem sezonu 13/14 doszło do kolejnej rewolucji w szeregach Wisły. Z różnych względów pożegnano się z wieloma zawodnikami, związanymi jeszcze z czasami rządów duetu Lars Walther – Prezes Miszczyński. W Płocku zjawili się tańsi, mniej znani, za to młodzi zdolni, ambitni oraz głodni gry i sukcesów gracze. Kompletnie odmienione oblicze zespołu, wiele nowych twarzy, jednak w głowach wszystkich sympatyków wciąż tli się ta sama nadzieja, identyczna jak rok czy dwa lata wcześniej. W tym momencie przypomina mi się wypowiedź odchodzącego w 2012 roku z Wisły Arka Miszki – czas w końcu walnąć te Kielce! Po paru minutach oczekiwania, kilka minut po godzinie 17:00 – cała drużyna pojedynczo wychodzi do prezentacji. Blisko 2000 sympatyków gorącym dopingiem przywitało wszystkich zawodników (również Mariusza, tylko nieco inaczej) Niebiesko-Biało-Niebieskich, między innymi skandując: „Walczyć! Trenować! Wisełka musi panować!”.
Pierwsze sparingi z niemieckimi potęgami z Mannheim oraz Magdeburga, dały sygnał trenerowi Cadenasowi, że czeka go wiele pracy nad jego projektem. Brak komunikacji i bierność w grze defensywnej oraz niezgranie Saszy z resztą zespołu, najbardziej kłuło w oczy podczas śledzenia sparingowych zmagań w Ilsenburgu. Wreszcie, po sześciu kolejnych grach kontrolnych przychodzi, upragniony przez wszystkich sympatyków, czas na inauguracje rozgrywek. Zgodnie z planem, Wisła rozpoczęła zmagania w lidze od wygranej nad beniaminkami z Wągrowca i Wrocławia, ekipą z Puław oraz Kwidzyna. Równie udanie Nafciarze wystartowali w Champions League, odprawiając z kwitkiem mistrza Turcji ze Stambułu.
Nagle, nieoczekiwanie, jak grom z jasnego nieba, na płockiego kibica spada pierwsza niemiła niespodzianka. Pomimo dużych zawirowań i problemów w klubie, niesamowicie waleczni „Czeczeńcy” z Mielca zdołali urwać cenny punkt na terenie wicemistrza Polski. Na obliczu, okrzykniętej przez wszystkich jako młodej zdolnej ekipy Cadenasa, pojawiła się pierwsza mała rysa. Dramatyczna w tamtym meczu skuteczność, głupie piłki wyrzucane w aut, podpalanie się i faule w ataku, nie napawały optymizmem przed dwoma pierwszymi, poważnymi testami w Lidze Mistrzów.
O ile w Barcelonie dostrzegłem drużynę grającą bez bojaźni, kompleksów, mimo wciąż wielu popełnianych błędów, walczącą do samego końca o dobry wynik, o tyle trzy dni później na terenie klubowego mistrza Europy – z osłabionym Flensburgiem znów widziałem ekipę grającą bez pomysłu w ataku, zawodników rzucających z nieprzygotowanych pozycji oraz, co gorsza, seryjnie tracącą bramki w grze w przewadze liczebnej, co na takim poziomie nie ma prawa się wydarzyć.
Planowe zwycięstwa z Allingas, Wybrzeżem i Górnikiem, były tylko preludium do tego, na co tak naprawdę wszyscy czekali. W późny niedzielny, listopadowy wieczór oczy wszystkich kibiców skierowane były na parkiet Orlen Areny i na zawodników z Płocka oraz Kielc. Był to pierwszy poważny test, chrzest bojowy oraz debiut wielu nowych zawodników w „świętej wojnie”. Jak się okazało, mecz ten ze „świętą wojną” miał niestety niewiele wspólnego. Tego wieczoru tak naprawdę pierwszy raz zwątpiłem w swój ukochany zespół. Do przerwy – minus osiem, zaś po przerwie postępująca z minuty na minutę egzekucja w wykonaniu kielczan. Gdyby nie kilka udanych interwencji „Wichury” w końcówce, Iskra rzuciłaby w hali największego swojego rywala 40 bramek! Po raz pierwszy od bardzo dawna (chyba od finału Pucharu Polski w 2011 roku) widziałem tak bezradną płocką siódemkę. Każdy kolejny gracz wyglądał jak dziecko zagubione we mgle, nie mające szans w walce z kieleckim potentatem. Gdyby mecz był transmitowany na antenie NC plus i mógłbym wybrać plusa meczu (tak, jak podczas meczu piłkarskiej ekstraklasy) wpisałbym: „Występ zespołu pieśni i tańca – Mazowsze”. Istny śmiech przez łzy. Nad tym, co działo się przed i po tym występie, można było spuścić zasłonę milczenia. Po tym meczu zadawałem sobie wiele pytań: Czy projekt pod tytułem Manolo Cadenas ma dalej sens? Czemu nie broni Loczek? Co się dzieję ze Zbyszkiem? Czy epoka „świętej wojny”, którą jeszcze pamiętamy z czasów „Blaszaka” jeszcze kiedykolwiek powróci? Po wyjściu z hali ogarnęły mnie wszystkie negatywne emocje, a później zrezygnowanie.
Jednak za zespołem podążą się, zarówno na dobre, jak i na złe. Na kolejny mecz, z Koldingiem, wybrałem się z wielkimi obawami. Po pierwsze, ze względu na to co obejrzałem trzy dni wcześniej trudno było komukolwiek o optymizm, a po drugie na płockim zespołem wciąż wisiała duńska klątwa (cztery kolejne porażki z duńskimi zespołami różnicą jednej bramki). Mimo ambitnej postawy Nafciarzy, nieudało się (jeszcze) jej zrzucić. Pomimo tego, widać było, że zawodnicy bardzo chcieli zatrzeć złe wrażenie po blamażu z Iskrą i gdyby nie zabrakło naszym zawodnikom zimnej krwi w końcówce, to kto wie, jak ten mecz mógłby się zakończyć. Dziesięć dni później, po rewanżu rozegranym na terenie rywala, duńska klątwa w końcu została zdjęta. Punkt przywieziony z Kopenhagi cieszył, ale mimo wszystko pozostał niedosyt. Świetną partię rozgrywał „Loczek”, do którego nareszcie! przekonał się Manolo, zaś na kole dzielił i rządził popularny „Sypa”. Na kwadrans przed końcem Nafciarze osiągnęli nawet 4-5 bramkową przewagę, jednak nie udało się jej utrzymać do końca spotkania i można było się cieszyć jedynie (bądź aż) z remisu, przywiezionego z trudnego terenu. W ekipie Wisły było widać coraz większe zgranie, zrozumienie w defensywie, a w bramce coraz bardziej zaczął rozkręcać się Rodrigo.
Szósty dzień grudnia, mikołajki, dzień na który z utęsknieniem czekali wszyscy fani płockiego szczypiorniaka. Do Orlen Areny zawitała bowiem najlepsza drużyna globu. W pełnym tego słowa znaczeniu, handballowy gwiazdozbiór z Nikolą Karabaticiem na czele. Śmiało można to określić sportowym wydarzeniem roku w Płocku – taka prezent dla kibiców w sam raz z okazji Dnia Świętego Mikołaja. Gdy podążałem popularną „dwudziestką”, z dworca w kierunku hali, czuć było atmosferę wielkiego święta – natłok niebieskich koszulek, zaś temat rozmów mógł być tylko jeden – zbliżający się mecz z katalońskim „Dream Teamem”. Tymczasem wybija godzina „zero”, ścisk na sektorze G niczym w pekińskim metrze, absolutnie nie ma gdzie i jak się przecisnąć. Każdy pragnie uczestniczyć w tym niezapomnianym wydarzeniu. Mądra i przemyślana gra Nafciarzy w ataku, szczelna płocka defensywa, wyczyniający cuda w naszej bramce Rodrigo i Wichciu, robiący różnicę „Kaczka”, bezradność Dumy Katalonii – można długo by wymieniać. To było 60 minut wielkiego popisu w wykonaniu Nafciarzy. Po końcowym gwizdku, Orlen Arena odleciała, zawodnicy, trenerzy, masażyści, a przede wszystkim kibice, śpiewając: „Nawet słynna Barcelona…”. Niezapomniany spektakl, który w pełni zmazał plamę na honorze, po niedawnej kompromitacji w meczu z Iskrą. Święty Mikołaj jednak istnieje! Dla porządku – przypomnę, że była to jedyna porażka Barcy w tym sezonie.
Po wyeliminowaniu Pogoni Szczecin w Pucharze Polski oraz pewnej wygranej ze Śląskiem Wrocław, Nafciarze zakończyli rok na drugiej pozycji w lidze, oraz z zapewnionym awansem do TOP 16 w Lidze Mistrzów, mając realną szansę nawet na drugie miejsce w grupie.
Drugą część sezonu Nafciarze rozpoczęli od mocnego uderzenia. Drużyna z pięcioma medalistami niedawnych Mistrzostw Świata rozgrywanych w Katarze, zmiotła w Puławach miejscową Wisłę, zwyciężając różnicą 15 trafień. Po pewnym zwycięstwie z ekipą z Kwidzyna oraz trudnych, lecz zwycięskich bojach w Szwecji oraz w Mielcu, przyszedł czas na kolejny ważny test. Do Płocka zawitała najlepsza klubowa drużyna Europy sezonu 2013/2014 – SG Flensburg Handewitt. Obrońca tytułu, z miasta leżącego na pograniczu Niemiec i Danii, przystąpił bardzo mocno przetrzebiony kontuzjami. Zespół pozbawiony siedmiu swoich podstawowych graczy, dzielnie walczył w Orlen Arenie, jednakże musiał uznać wyższość Niebiesko-Biało-Niebieskich. Nie umniejsza to mimo wszystko kolejnego, wielkiego sukcesu Nafciarzy, którzy pokazali, iż we własnej hali są w stanie ograć każdego. Ostatecznie Wisła zakończyła zmagania w grupie na trzeciej pozycji, oglądając plecy jedynie wielkiej Barcelony oraz drużyny z Danii.
Na niebieskim, europejskim szlaku Nafciarzy czekała kolejna przeszkoda do pokonania. Z trójki potencjalnych rywali – Paris SG, Vardar oraz Pick – los przydzielił nam naszpikowaną gwiazdami, mającą mocarstwowe plany podboju handballowej Europy ekipę ze Skopje. W pierwszym spotkaniu Niebiesko-Biało-Niebiescy po raz kolejny pokazali handball na najwyższym światowym poziomie. Niesieni głośnym dopingiem, wypracowali 6-bramkową zaliczkę przed rewanżem na gorącym terenie w stolicy Macedonii. Z jednej strony, mimo wielkiej radości, z drugiej można było czuć pewien niedosyt – w pewnym momencie spotkania przewaga sięgała 9 trafień, zaś młody Dujszebajew w ostatniej sekundzie meczu, rzutem rozpaczy, zmniejszył przewagę z 7 do 6 bramek. Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali rewanżu w Skopje. Zaliczka z pierwszego spotkania pozwalała realnie myśleć o pierwszym, historycznym awansie do najlepszej „ósemki” Europy. Niestety płocczanie, śniący i marzący o podboju Europy, zostali brutalnie wybudzeni ze snu przez macedońską siódemkę, niesioną fanatycznym, bałkańskim dopingiem. Nasza przewaga z pierwszego meczu szybko została zniwelowana. Trio Dujszebajew-Gorbok-Karacić dziurawił płocką defensywę niczym szwajcarski ser, zaś Arpad Sterbik wybił piłkę ręczną z głowy naszym rzucającym. Przestraszona, niemrawa i bezradna Wisła została rozbita w paszczy lwa, kończąc swoją przygodę w Lidze Mistrzów.
W cieniu zmagań w Champions League, w rozgrywkach ligowych zespół Cadenasa sumiennie wypełniał swoje obowiązki, kończąc sezon zasadniczy w lidze na drugiej pozycji, pozostawiając dobre wrażenie po jednak (tradycyjnie) przegranym spotkaniu w Kielcach, oraz awansując do Final Four Pucharu Polski.
Po pokonaniu pierwszej przeszkody w rywalizacji play-off z Głogowa, przyszedł czas na walkę o pierwsze w sezonie krajowe trofeum. Do warszawskiej hali na Torwarze zjechały cztery najlepsze ekipy rywalizujące o Puchar Polski. Pierwszy dzień zmagań był jedynie przystawką do niedzielnego, finałowego płocko-kieleckiego starcia. Siódemka z Płocka, wspomagana żywiołowym dopingiem naszych sympatyków, po raz kolejny dzielnie stawiała opór zawodnikom z Kielc. Niestety znowu musieliśmy obejść się smakiem, ponownie opuszczając finałowy turniej bez trofeum. Kolejny raz zabrakło doświadczenia, boiskowego cwaniactwa i przede wszystkim sił w końcówce.
Ostatni miesiąc zmagań to już walka nie tylko z przeciwnikami na parkiecie, ale także z przeciwnościami losu. Zawodnicy co raz bardziej zaczęli odczuwać trudy wyczerpującego sezonu. Krótka ławka i brak zmienników oraz granie co trzy dni zdziesięatkowały płocką ekipę. Napięty terminarz półfinałów i finałów rozgrywek play-off (związany z występem Iskry w Final Four Champions League – oczywiście dla dobra polskiej piłki ręcznej!) nie ułatwiał Nafciarzom zadania. Wygraną rywalizację z drużyną z Puław 3-0, Nafciarze okupili kolejnymi kontuzjami (między innymi „Kaczki” oraz Mateusza Piechowskiego). W efekcie do finałowej rywalizacji z Iskrą przystąpiliśmy mając w składzie 9 zawodników z pola, trzech bramkarzy oraz dwóch młodych skrzydłowych z drugiego zespołu.
Dwa pierwsze starcia nie przyniosły niespodzianki. Ekipa Talanta Dujszebajewa dwukrotnie pokonała podopiecznych Manolo Cadenasa, przy okazji dając próbkę swoich umiejętności, rodem z gal MMA bądź UFC. Szczególnie prym wiedli panowie „Siwy” oraz „Młody”. Przekonali się o tym boleśnie Sasha i „Zele”, dołączając tym samym do długiej listy kontuzjowanych.
Czwartek, 21 Maja, Godz. 18:00 – trzeci mecz finału Mistrzostw Polski – jak się okazało był to ostatni akord ubiegłego sezonu. Grająca dwoma nominalnymi rozrywającymi, niebiesko-biało-niebieska siódemka, nastawiona do walki bojowo jak nigdy wcześniej w ubiegłym sezonie, przez cały mecz heroicznie walczyła o przedłużenie rywalizacji o mistrzostwo Polski i pokrzyżowanie planów przygotowań Kielczan do turnieju w Kolonii. I znowu – tak blisko … i tak daleko. Czwarty tytuł z rzędu dla Iskry zdobyty w Płocku stał się faktem. Broniący w ostatniej sekundzie meczu rzut karny Marin Sego (aż chciałoby się zapytać – „Dlaczego tak nie broniłeś rok wcześniej ?”) kończy nasze marzenia o pierwszym od 2011 roku tytule. Ponadto był to szczególny mecz dla „Sypy”, który zakończył, trwającą od wieku juniora, przygodę w zespole Wisły.
Tak w chronologicznym skrócie wyglądał poprzedni sezon 2014/2015, z perspektywy zwykłego kibica z sektora H. Jaką ocenę można wystawić trenerowi i zawodnikom? Nie jestem w stanie wystawić jednoznacznej noty – to już uczyńcie sami. Z jednej strony, po raz kolejny poczułem gorycz porażki, rozczarowanie, smutek, a mój głód oraz Wasz, spowodowany brakiem kolejnego trofeum został jeszcze bardziej pobudzony. Jednak z drugiej strony nie mogę oprzeć się wrażeniu, że po ostatnim gwizdku w tym sezonie, nie mogłem nie być dumny z postawy Nafciarzy, dzielnie walczących jedną siódemką z kieleckim potentatem. Czy można było oczekiwać więcej od zupełnie nowej, młodej ekipy, dodatkowo przetrzebionej drobnymi urazami oraz poważnymi kontuzjami kluczowych graczy? Moim zdaniem, szczególnie w ostatniej części sezonu, dali z siebie nie sto, lecz dwieście procent. To nie do zawodników trzeba mieć pretensje…
Po kilku dniach po ostatnim spotkaniu, gdy wszystkie emocje powoli opadły, czułem się jakbym znowu wrócił do punktu wyjścia. Kolejny sezon, gdzie transfery są domykane na ostatnią chwilę, problemy z kontuzjami, co za tym idzie – brak wartościowych zmienników, odpadnięcie z TOP 16 Ligi Mistrzów, drugie miejsce w lidze, przegrany finał Pucharu Polski. Miałem wrażenie, że gdzieś już to wszystko widziałem – istne Deja Vu, które my, sympatycy Wisły, którym dobro tego klubu leży nam na sercu, doświadczamy już każdego roku. Czy nie zasługujemy na coś więcej niż oglądanie co sezon, oblewających się szampanem, wiwatujących kielczan w płockiej hali oraz spektakularne, choć niestety, sporadyczne wiktorie na europejskimi gigantami? Czy dożyje jeszcze czasów, gdzie skład zespołu zacznie być kompletowany wcześniej niż przed końcem sezonu (jak jeszcze to było za czasów „Myszy”)? Gdzie kibice żyją w zgodzie z władzami i właścicielem klubu? Gdzie nie ma problemów z biletami przed ważnymi meczami w sezonie? Gdzie w pubie-widmo (może czas pomyśleć nad zmianą nazwy!) można pójść po meczu, napić się złocistego napoju oraz pogawędzić o szczypiorniaku i nie tylko? Może najzwyczajniej w świecie, po prostu za dużo wymagam (oczekuje tylko normalności – niczego więcej!)? Oby za rok, o tej samej porze, ten akapit stracił na ważności, czego sobie jak i Wam wszystkim życzę.
Tymczasem, do zobaczenia w poniedziałek w Orlen Arenie. Przywitajmy gorąco wszystkich graczy, okażmy im szacunek i wsparcie. Podziękujmy raz jeszcze za walkę w zeszłym sezonie i zagrzejmy do walki w kolejnym. Obyśmy wbrew wszelkim przeciwnościom, za rok w maju to my, a nie żółto-niebieska ferajna, wiwatowali z radości, po zdobytym 8 tytule oraz mogąc radować się ze zdobycia 11 krajowego pucharu i z wielkiego sukcesu w Europie.
„Walczyć! Trenować! Wisełka musi panować!”
Di Matteo
Di Mateo 100procent racji i super artykul.ja dodam tylko ze jesli w tym klubie nie bedzie dyrektora sportowego z prawdziwego zdarzenia to jesli chodzio transfery ciagle bedzie takie kongo.a na koniec sezonu kontrakty koncza sie-Vali,Zele,Monter,Wichciu,Rodrigo,Zbychu,Tiago,,Puszka,Gadzet,Ivan,Konitz-bedzie sie dzialo
Od kilku lat jest to samo – „było dobrze, a mogło byś super gdyby był 1 czy 2 zawodników więcej”. Teraz zanosi się że będzie podobnie. Meczów będzie więcej niż do tej pory, a kadra znów wąska. Wystarczy że wypadnie Zhytnikov i jesteśmy w dupie. Była możliwość zostawić Saszę, może nie jest to jakiś wirtuoz, ale na zmiennika w sam raz. Teraz pewnie w sierpniu dojdzie jakiś młody, zdolny i będzie trzeba liczyć że odpali. Ten skład nie jest zły, dobra bramka i skrzydła, solidne koło, ale na rozegraniu które jest newralgiczną pozycją brakuje ludzi do gry. Dima, Konitz, Racotea, Puszka i pewnie jakiś młodziak – trochę mało przed długim sezonem. A kontuzje będą na pewno, nie ma się co łudzić.
Dajmy im spokojnie popracować
przed poprzednim sezonem nowi zapraszali na 1 trening na wisla tv.
teraz juz nawet tego nie ma :)))
pewnie jakosc marketingowa ich przytloczyla–albo skype przestal dzialac :))
bar jest-prezes jest-sklad jest :))))
wszystko na lepsze tylko ciagle ci kibice cos chca ???
już nie mogę się doczekać pierdolenia co niektórych po dzisiejszym treningu…… albo znowu zatka mordę na tydzień…. ..
Jest jakaś szansa że zaskoczą nas dzisiaj jakąś pozytywną informacją?
Taka sama jak trafić 6 w totka
Gulasz – właściwy człowiek na właściwym miejscu. Dajmy mu tylko spokojnie popracowac. Pierwszy sukces już ma na swoim koncie: na pierwszym treningu mieliśmy kompletną kadrę
To chyba ta niespodzianka dnia. To było do przewidzenia. Patrząc na obecną kadrę gratuluję poczucia humoru. Klubem dalej rządzi układ kolesiowsko-klakierowski. Monitorowania sezon trzeci uważam za rozpoczęty. Szkoda słów
To jakaś pierdolona komedia z tym prezesem, żart jakiego Strasburger by się nie powstydził. Czy te cyrki się nigdy nie skończą? Znowu było mnóstwo kibiców na teoretycznie nic nie znaczącym treningu, znowu widać, że Płock potrzebuje ręcznej jak ryba wody, a te pajace, nieroby, kłamcy, którzy spowodowali tragiczną sytuację kadrową na koniec sezonu, brak skompletowania składu na obecny dostają w nagrodę posady prezesowskie. Normalnie Monthy Python jak w mordę strzelił.
A vice będzie pewnie fachowiec od baru. Ale przynajmniej nie będzie wymówek że się musi najpierw rozeznać. Wszystko zna wiec niech się bierze do roboty bo pierwsza obietnica juz mu nie wyszła.
Powiem Wam,że takiej żenady się nie spodziewałem. Totalnie niekompetentny,nie znający realiów hendballu,bez znajomości w środowisku,bez doświadczenia w zarządzaniu jakimkolwiek podmiotem gospodarczym nie mówiąco spółce sportowej. Przecież to jest k… kpina!!!
Nowakowski jak ci nie wstyd !! Przecież z takimi ludźmi,kolesiami my nigdy nie przeskoczymy pewnego poziomu choćby było 10 Cadenasow i nie wiadomo jaki budżet!
No to oficjalnie mamy nowego Prezesa-ogromne zaskoczenie !!!
Komentarze robią się coraz bardziej żałosne. W Polsce menedżerów sportu znających się na rzeczy jest tylu, że palców jednej ręki za dużo żeby ich policzyć. Ich zarobki przewyższają gaże najlepiej zarabiającego grajka ręcznej w Polsce. Także doskonale rozumiem decyzję el Presidente, że wybrał człowieka, który nie będzie się musiał wszystkiego uczyć od nowa. Tych zawiedzionych proszę, podajcie swoje propozycje.
Do kierownika sali. Żaden szanujący się spiker tu nie wystąpi. Wyławiam sens co czwartego słowa, a maszynką do odczytywania szyfrów nie jestem. Tak samo puszczanie muzyki przez te kołchoźniane głośniki to zbrodnia. Mam propozycję do kierownika sal, niech da spikerowi klawiaturę, a tekst niech wyświetla się na dużej tablicy, będzie o wiele czytelniej, albo niech pożyczy megafon od kibiców.
Zaraz darek73 i jeszcze kilka innych osób napiszą „dajcie mu spokojnie pracować”. Kolejny rok mamy z głowy. Komedia.
Do wszystkich tych marudzących. A kogo byście widzieli na stanowisku prezesa? Tylko błagam nie wymieniajcie nazwiska-Miszczynski bo to nuż było!
Myślałem że spiker wyczyta nazwiska poszczególnych graczy żebyśmy mogli się przywitać indywidualnie z każdym zawodnikiem (zwłaszcza nowym).Powie dlaczego kogoś nie ma np. Ivana, Marco. Jaki jest stan zdrowia rekonwalescentów i kiedy będą w pełni sprawni. Kibice przyszli w dużej liczbie żeby się czegoś dowiedzieć, niestety nic z tych rzeczy.
Prezes jest, pełny skład jest, wartość marketingowa na odpowiednim poziomie, no to jedziemy w przyszłym sezonie z sortownią i cieniasami w LM!
Lijek!? tylko mi przychodzi do głowy.Wygrał CL, zna zawodników klasy światowej itp ,ale może trochę za wcześnie.
prezes burak –a nowe stroje beda czerwone :))
plus spiker mega jak zawsze
zmiany panie zmiany…
ale czy ja pale?pani kierowniczko….
@PiotrK – Dan-Emil Racotea (MMŚ), Marco Oneto (w drodze powrotnej z Igrzysk Panamerykańskich), Ivan Nikcevic (kończy kursy trenerskie)
Ivan już tradycyjnie w wakacje nie próżnuje i kończy kolejne kursy trenerskie. Będzie w przyszłości trener dla Wisełki jak znalazł. Oby to kiedyś w klubie wykorzystali.
Co by nie myśleć o nowym prezesie to tak jak pisze nomada,inaczej się po prostu nie dało.
Póki co na razie na kolejne transfery raczej się nie zanosi. Zresztą wystarczy przeczytać artykuł z wyborczej. Niech przynajmniej jak najszybciej klepną Ruesgę, póki jeszcze jest wolny, bo za chwilę i jego ktoś nam sprzątnie sprzed nosa. Niby chcemy go zakontraktować, niby ma przyjść od stycznia, ale jak na razie nic nie zostało podpisane. Żeby zaraz się nie okazało, że znalazł on sobie inny klub. Za chwilę okaże się, że nawet jego nie udało się sprowadzić.
Bardzo słabo to wszystko wyglądało w porównaniu z ubiegłym sezonem – brak prezentacji nowych zawodników, żadnych sylwetek na telebimie, fatalne nagłośnienie – nie dało się zrozumieć czegokolwiek. W zeszłym roku fajnie to wszystko zorganizowano a teraz wyszła mała klapa. Pal licho – gdyby to się wiązało z przybyciem nowych, lepszych graczy ale niestety nie. Pozostaje nam tylko czekać aż w końcu wymonitorują jakiegoś środkowego i modlić się o zdrowie graczy …
Po co się denerwować. Najważniejsze ze trzon zespołu został zachowany.
Proponuję ci jeszcze częściej pisać publicznie informacje podsłuchane w klubie,a potem mieć pretensje o niezrealizowane transfery. W końcu najważniejsze aby się pochwalić na forum jakie ma się dojścia i znajomości w spółce 🙂
Na pewno powodem braku transferu na środek jest to ze ktoś napisał o zawodniku na forum. Teraz tak będziemy tłumaczyć niekompetencje władz, które trzeci sezon z rzędu nie potrafią skompletować składu.
co napisali w wyborczej bo mam zablokowany dostęp?
Ale po co kłapać o tym na forum? Potem będą takie cyrki jak z Igropulo bo ktoś rzucił plotkę odnośnie jego transferu do Wisły, podczas gdy chodziło tylko o wspólne zdjęcie. Nafciarz na publicznym, otwartym forum ujawnia nazwisko zawodnika z którym prowadzone są rozmowy,a potem pretensje do Bóg wie kogo,że nazwisko lata po internecie. Kabaret.
Tu się z Tobą zgadzam zwłaszcza, że to forum czytają nie tylko kibice z Płocka ale np. złoty bobek również.
No panowie macie rację , zarząd ani trener nie są niczemu winni , to wszystko przez Nafciarza , to wszystko jego wina. Nieładnie panie Nafciarz , nieładnie !
Manolo powiedział na konferencji że szukają jeszcze jednego gracza, a jeśli pojawią się problemy z kontuzjami nie wykluczają kolejnych wzmocnień.
nat – dział sportowy nie jest blokowany.
Fragment: „Mam świadomość, że potrzeba nam więcej zawodników. Szukamy jeszcze jednego gracza, który mógłby nas wzmocnić – przyznał trener Cadenas. – Poprzedni sezon był dla nas pechowy, borykaliśmy się z wieloma kontuzjami. Mam nadzieję, że teraz będą nas one omijały. Jeśli pojawi się jakiś problem, będziemy się zastanawiać nad kolejnym wzmocnieniem.”
Wychodzi na to, że wciąż jesteśmy na etapie szukania, a w tej chwili powinniśmy zajmować się finalizowaniem transferu. Skoro szukamy, to zapewne bardzo długo to jeszcze potrwa.
Jeśli chodzi o nazwiska, to w przypadku Skube ja nie napisałem, że jest załatwiony, wręcz odwrotnie. Można to sprawdzić. Ale ok, jeśli nie chcecie, to nie będę pisał co w trawie piszczy.
Misiek przeczytaj jeszcze raz mój pierwszy komentarz zamiast wyciągać wnioski.
@z poludnia, tylko szkoda, że Ty w tym kabarecie bierzesz udział i przez 24 godziny na dobę napier…. non stop ze Złotym Tłukiem na Sportowychfaktach To jest dopiero kabaret.
Nafciarz dzięki. Myślę, że od szukamy do finalizujemy droga może być krótka. Zależy to kasy, którą my chcemy dać a gracz chce dostać. Jeśli różnica jest niewielka to i finalizacja szybka.
Oby ktoś przyszedł bo na razie na lewym mamy 4 graczy (liczę Całujka) na kole 4 a na środku tylko jeden. Z graczem pokroju Skube możnaby myśleć o puknięciu sortowni. Z młodym zdolnym średnio to będzie wyglądać.
koszulki na nowy sezon będą takie same, jak w zeszłym?
„Kadra na zbliżający się sezon nie została jeszcze domknięta, a od rozgrywek 2016/2017 Nafciarze będą musieli sobie radzić bez Nemanji Zelenovicia. Serb przeniesie się do niemieckiego SC Magdeburg.” Czyli mamy drugi sukces nowodowodzącego. Brawo.
skąd info?
Gdyby żył Stanisław Bareja miałby świetny materiał na kolejną komedię: „Wisła Płock w niekończącej się budowie” !!!
@ben koszulki będą trochę inne nowy nieznacznie zmieniony design z przodu i z tyłu mała flaga Polski.
@Trent.R – dzięki
Co do Zelenovica – nowy prezes obiecywał transfer no i jest. Nie mówił przecież, że to będzie transfer DO klubu.
Bankowo odejdzie pewnie Rodrigo. Znając czas reakcji, jaki obowiązuje w klubie, zaraz dowiemy się, że Dżony tez zmienia klub. W ogóle strach pomyśleć, co będzie dziać się latem przyszłego roku. Przecież ponad połowie zawodników kończą się kontrakty.
Jednym zdaniem, cytując klasyka: „Jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej” :)))))
Co do koszulek – w końcu ktoś wpadł, żeby dołączyc polską flagę, mogliby jeszcze zamiast tego miejskiego logo dać harb miasta (i zmniejszyć tę czewoną płachtę na brzuchu, ale pewnie się nie da 😛 ).
Co do transferów – w przyszłym roku kontrakty kończą się 10 zawodnikom (albo 12 bo nie wiem, do kiedy mają Kwiatek i Piechu). Pewnie część z nich jest do zatrzymania, ale dla niektórych już powinni szukać zmienników.
Rodrigo po sezonie wraca do Barcy, chyba że nie będą go tam chcięli (w co wątpię) to wtedy może znostanie u nas – tak prezes mówił na spotakniu. Ale patrząc wczoraj na trning to Loczek w zaangazowaniu i ogólnej sprawności fizycznej wciągal Hiszpana nosem, więc jeśli dostanie w tym sezonie więcej szans to nie będziemy musieli się martwić o ewentualnego następcę 😉
A Zele ponoć i tak był nie do zatrzymania…
Zobaczycie że nie on pierwszy i nie ostatni .Przy takich fachowcach jakich mamy w klubie pod koniec sezonu (albo i wcześniej) będzie takich wielu.
Z drugiej strony nie życzę żle panu od gulaszu ,ale przecież wszyscy zdajemy sobie sprawę że nic nowego on nie wniesie ,będzie kolejną marionetką pana z bujną czupryną.
Myślę że musimy się do tego niestety przyzwyczaić !
@Misiek: w wypadku Zele to nie o zarząd chodzi, ale to nie jest miejsce na takie rozmowy, bo potem złota bogumiła dosstaje orgazmu i wypisuje swoje natchnione teksty na syfach. A mimo wszystko sporo osób przegląda SF
Ziółek, ale z drugiej strony co nas obchodzi jakiś brudas ze SF. Kim on jest, żebyśmy tutaj o nim w ogóle wspominali? Wyrocznią? Nie róbmy z jakiegoś czereśniaka Bóg wie kogo. Czy przypadkiem trochę nie przesadzamy? Fakt, że internet nie jest miejscem do pisania o pewnych sprawach, ale to zupełnie nie ma nic wspólnego z jakimś trollem internetowym.
Jeśli chodzi o Zela, to jest na jego miejsce dwóch kandydatów i myślę i że jeśli któryś z nich przyjdzie, to jakościowo nie stracimy 🙂 Póki co Zele jest naszym zawodnikiem i niech gra najlepiej jak tylko potrafi.
Dokładnie. Już kiedyś pisałem Jebac go i jego rodzinę ?Kogo obchodzi co wypisuje jakąś cioto-***** bez krzty odwagi. Gwarantuje wam że to pryszczaty Szczurek i nic więcej więc dajcie spokój i piszcie co chcecie.
A w temacie to Zele ma w tym roku coś do udowodnienia gaciowym i jestem pewien że ręki nie odstawi ?
A tak przy okazji, to na SF napisali, że Luka Cindrić trenuje z Varderem. Kontraktu chyba jeszcze nie podpisał. Młody, ale zajebisty zawodnik. Może warto by skontaktować się z jego menago?
Prawdopodobnie odejdzie też Valentin który dostał propozycję z Beia Mare oraz z Gumersbachu
Najważniejsze że trzon zespołu zostanie nadal zachowany.
Z odejściami trzeba się pogodzić. Nie można patrzeć tylko na interes klubu ale też na chęci zawodnika: ktoś chce wrócić do kraju by być bliżej rodziny, ktoś grać w lepszej lidze, bądź klubie z szansami na wygraną w LM a inny chce dostać większą kasę. Nie mamy nieograniczonego budżetu, uznanej marki (na arenie międzynarodowej jest wiele podobnych klubów) stąd nie pozostaje nic innego jak się z taką sytuacją pogodzić. Choć taki Jicha też chce odejsć z THW do Barcy bo lepiej płacą i THW pewnie go puści.
Jeśli odejście jest związane tylko z chęciami zawodnika to ok ale jeśli d.. da zarząd to wtedy robi się nieciekawie. Zobaczymy jak będzie w przyszłym sezonie oby nie kolejne łatanie składu na koniec lipca i w trakcie sezonu.
Jeśli chodzi o Zele to już gdy przychodził liczyłem się z tym że pogra pewnie dwa sezony, wypromuje się i odejdzie. Oczywiście szkoda, ale jeśli dostał atrakcyjną ofertę z dobijającego się do czołówki Bundesligi Magdeburga to raczej nie mieliśmy dużo do gadania. To tak samo jak z Sypą – nie wiem co byłoby w stanie spowodować by przedłużył kontrakt z Wisłą mając na stole takie oferty.
Pełnomocnik skąd to info ?
Facebook Wisła Płock Handball
Co do ostatniego magazynu cieszy chociaż to,że prezes i trener otwarcie mówią o pozyskaniu jeszcze jednego zawodnika.
matwislak – z tym Magdeburgiem to się nie zgodzę Tobą, że nie mieliśmy nic do gadania. Wydaje mi się, że akurat z takim klubem możemy śmiało konkurować. Najlepszym tego przykładem jest transfer braci. W przypadku Zela, wygląda to inaczej niż napisałeś, ale jak wspomniał Ziółek, tutaj nie jest miejsce, żeby pisać o tym.
Prośba do specjalisty od wartości marketingowej: niech wytłumaczy Manolu różnicę między Plok i Płock.
Druga prośba do księgowego: niech nie przelewa Manolu pensji póki nie napisze na kartce 300 razy przekreślone Plok i 300 razy niech napisze Pwozk. Dwa lata to już się robi ździebko irytujące.
Prezes jasno powiedział, że jeśli Manolo wskaże zawodnika, to on zrobi wszystko. Zatem należy wnioskować, że Manolo nawet jeszcze nie wskazał.
nomada – irytujące to jest, że ani Manolo ani zagraniczni zawodnicy nie uczą się języka polskiego. Na samych deklaracjach się skończyło i nawet zawodnicy, którzy są tu już kilka lat ciągle udzielają wywiadów po angielsku.
Oglądaliście wywiad z Sypą z TVP Sport? Powiedział, że za 2 miesiące będzie mógł się spokojnie porozumiewać po hiszpańsku.
U nas ostatnimi, którym się chciało to chyba Nat, Kavas i Dobelsek…
Tylko ja postrzegam to jako brak szacunku dla klubu, miasta i kibiców, dla których się gra?
@matzks zapomniałeś o Ivanie Nikcevicu niektórzy powinni się od niego Polszczyzny uczyć Toro też sobie radził 🙂
A co to kogo obchodzi w jakim języku mówią? Dla mnie mogą być niemowami byle coś grali
Jako jedyny, publicznie po naszemu wypowiada się Ivan. Szczególnie od Dżonego należałoby oczekiwać, aby podczas kolejnych wywiadów nawijał w naszym języku. Wiem, że potrafi, więc nic nie stoi na przeszkodzie. Jakby nie było jest już ponad 3 lata w Polsce.
Bądźmy pragmatykami. Nie widzę większego sensu zmuszać zawodników do nauki polskiego zwłaszcza, że kontrakty krótkie, trener nie mówi po polsku, kraj nasz jest bardziej zaściankiem niż oazą dobrobytu i nowoczesności. Co innego jak 3 rok z rzędu ikony klubu mówią Plok znacznie obniżając warość marketingową 😉 Prawidłowa wymowa 2 słów: powinna byc wpisana w kontrakcie.
program wyciął dwa słowa bo były między znakami większy mniejszy. Chodzi oczywiście o 2 słowa – Wisła Płock
Pan prezes od dzisiaj poszedł na zasłużony urlop , ale cały czas podobno monitoruje. Brawo !!!
Kadra przecież dopięta, po 2 morderczych dniach w pracy należy się przecież urlop. No ale nie narzekajmy na wszystko, jest super, jeszcze jakiś potencjalny kandydat do gry w Wiśle to przeczyta i się rozmyśli. Kabaretu ciąg dalszy.
Pewnie zaplanował sobie urlop tak aby było to po rozpoczęciu treningów. Liczył bowiem że do tego czasu kadra będzie domknieta. Byly opcje na srodek i by sie udalo ale pojawił się temat skube. Ten jednak potraktował nas jak kartę przetargowa w sporze ze swoim klubem. On dostał co chciał a my zostaliśmy z ręką w nocniku. Na drugi raz trzeba zamknąć kadrę ok. marca i dodatkowo chwytać okazję.
A Chorwaci M. Tarabochia i L. Cindrić wolni. Obaj środkowi.
Osobiście nie dziwię się piłkarzom, że im się nie chce uczyć języka, gdy trener ma na to kompletnie wywalone. Dla mnie to są jakieś żarty, Cadenas mógłby ruszyć tyłek i nauczyć się podstaw języka po takim czasie, tym bardziej, że jak sam przyznał, tak wysokiego kontraktu jak w Płocku nie miał nigdy i nigdzie.
Luka trenuje z Vardarem więc pewnie wolny już nie jest, a Marco chyba ciut za słaby.
A mi się wydaje, że lepszy taki Tarabochia niż nikt. Na ligę by w zupełności wystarczył, a w LM mógłby chociaż kilka minut odciążyć Dimę. Jednak jeśli jest jeszcze szansa ściągnąć kogoś lepszego to jestem za.
nat – teraz to nie mamy chyba zbytnio w czym wybierać. Marko to solidny zawodnik. W Puławach grał bardzo dobrze. Sporo rzucał – 120 bramek w 28 meczach. W czerwcu zadebiutował w reprezentacji Bośni i Hercegowiny. W drugim swoim meczu rzucił Duńczykom 3 bramki. Ważne, że jest wolnym zawodnikiem. Oczywiście bardziej wolałbym takiego Cindrica. Na razie nigdzie nie podano, żeby związał się kontraktem z Vardarem, więc dlaczego nie spróbować. Tylko trzeba chcieć.
A ja wam powiem tak,daleko mi od tego żeby bronił fachowca od gulaszu ale Manolo podobno jest strasznie wybredny i niezdecydowany , sam nie wie czego chce .Potrzebny jest nam prezes z jajami który potrafi pierdolnąć pięścią w stół (jak jest taka potrzeba) a nasz obecny prezesina niestety w życiu tego nie zrobi , zresztą jaki z niego fachowiec od piłki ręcznej , spytajcie go samego od kiedy chodzi na mecze.
Mimo wszystko Manolo chociaż jest super trenerem ale chwilami jego niezdecydowanie jest wkurzające i dużo ludzi zdaje sobie z tego sprawę i podziela moje zdanie.W normalnym klubie nie powinno tak być że trener jest gościem który wszystkimi i wszystkim rządzi,a wygląda na to że u nas tak niestety jest.
Nasuwa się pytanie po jaką cholerę nam Prezes !
Nie wiem czy państwo zauważyliście drobny niuans, ale z wypowiedzi prezesa wynika że po raz pierwszy od początków panowania prezesa Miszczyńskiego zmieniły się cele. W tym roku ma być jedno złoto.
Misiek zgadzam sie z Toba w 100procentach.sytuacja kadrowa od trzech sezonow waska lawka a w efekcie nadmierna eksploatacja zawodnikow to jest tylko wina Manolo.nie wyobrazam sobie ze nowy kontrakt z Manolem byl na takich samych zasadach.Zele w Plocku chcial zostac informowal Manolo ze ma propozycje z innych klubow ale zostal przez Manolo olany wiec nie czekal i podpisal w Magdeburgu.Dzialanie tego goscia jako dyrektora to jest jakas farsa
Wezcie Sivertssona albo Walthera. Chyba mocarza ktos Wam na nieswiadomce podal. Dla mnie Manolo moze nawet decydowac o tym jakich mopow beda uzywac sprzataczki byleby tylko prowadzil ta druzyne. „Znaffcy” sa kumplami Manolo, znaja sie jak lyse konie i wiedza ze „bywa niezdecywdowany”. Ale jaja… 😀
z-z-W, skończ tą swoją śmieszną krucjatę przeciwko Cadenasowi, bo to jest właśnie jakaś farsa. Jeden trener lubi wąchać palec, inny napierdziela w bidony, a jeszcze inny łapie za jaja. Manolo jest najlepszym trenerem, jaki u nas pracował, a że jest trudny we współpracy? Mówi się trudno. Zele to super grajek, ale jeżeli nie układa mu się współpraca z trenerem (tak jak piszesz), to niestety ale musi zmienić otoczenie. Life is brutal and full of zasadzkas… Tak jest na całym świecie. To trener odpowiada za osiągnięcie celu i dobiera sobie do tego takich zawodników jakich chce, oczywiście w miarę dostępnego budżetu.
Jak dla mnie to kadra może liczyć 7 zawodników, ważne żeby były wyniki. Za Walthera było takie okienko transferowe kiedy do Wisły przyszli Ghionea, Nikcevic, Nenadic, Sego, Ilyes – krótko mówiąc zawodnicy z wysokiej półki, wydawało się że mamy wymarzoną kadrę, a wynik sportowy jaki był pamiętamy – odpadnięcie z pucharu EHF po porażkach z potęgami pokroju Team Tvis czy Maribor.
Skoro Manolo mówi że szuka jeszcze jednego zawodnika, to trzeba mu zaufać że wie co robi. A że jest wybredny to dobrze – po co ma brać zawodnika który jest za słaby albo nie pasuje do jego koncepcji. Cadenas dostał zadanie – wygrać MP lub PP i wyjść z grupy LM i z tego będzie rozliczany, a nie z tego kto teraz zasili Wisłę.
kilka spraw
kadra ma luki!!!-to kazdy wie
Manolo na miescie potrafi kilka slow zamienic i zamowic po polsku(wstyd i braki w wymowie poteguja braki)
kolo ma swoje lata i atak powinien byc na angielski –nie polski,bo polowa z tych dyletantow tu obecnych–pewnie sama ani b ani m
a jak wymagac polszczyzny–to zacznijmy od prezesa
-ponoc polak –a jakos tak zle zaciaga :))prostak
jak juz jestesmy szkolka dla innych to uczmy ich jezykow europejskich–a nie polskiego–tak zeby po odejsciu wstydu nie bylo