Niedzielny spacer do półfinałów

Po ośmiobramkowej zaliczce z Głogowa, mecz rewanżowy z Chrobrym w ćwierćfinale miał być formalnością i przypieczętowaniem obecności Nafciarzy w półfinałowym starciu z Azotami Puławy. Wisła Płock potwierdziła swoją wyższość, pokonując zespół trenera Jarosława Cieślikowskiego 30:21.

Nikt na tym etapie nie spodziewał się, że Chrobry Głogów w jakikolwiek sposób mógłby zniweczyć plany Nafciarzom w walce o najwyższe podia Superligi. Mimo tego, że w Głogowie podczas pierwszej połowy obie drużyny grały na wyrównanym poziomie, Wisła popełniała wiele błędów, to i tak koniec końców podopieczni Piotra Przybeckiego wracali z 8-ioma bramkami zaliczki. Należało zatem rozpocząć mecz w Płocku na pełnej koncentracji, bez prostych błędów w obronie i ataku, aby móc się cieszyć z awansu do półfinałowych potyczek.

Nafciarze pierwsze minuty spotkania rozpoczęli z wysokiego C. Błędy własne przeciwnika, przechwyty i skuteczne kontry sprawiły, że po 6 minutach spotkania Wisła prowadziła 4:0. Kolejne minuty meczu potwierdzały wyższość płockich szczypiornistów nad kolegami z Głogowa. Po około 20 minutach gry, obie drużyny dzieliło już 9-10 oczek różnicy. Pewny wynik sprawił, że Nafciarze zaczęli wyprowadzać akcje w bardzo efektowny sposób. Z pewnością za ozdobę meczu należy uznać akcję dwójkową między Danem Racotea a Lovro Mihiciem. Do wielkich plusów pierwszej połowy zaliczyć można również wpuszczenie na boisko Alexa Olkowskiego na jego nominalną pozycję, czyli środek rozegrania. Jak to wśród dżentelmenów bywa, Alex odwdzięczył się trenerowi za tę szansę bardzo ładną bramką z 7 metra. Oczywiście drobne błędy w pierwszej połowie także przytrafiały się naszym zawodnikom, ale bezpieczna przewaga bramkowa nie dało sobie odczuć tych strat. Tym samym po 30 minutach schodziliśmy do szatni z 9 bramkami przewagi nad szczypiornistami Głogowa (17:8).

Początek drugiej połowy był trochę słabszy w wykonaniu naszych graczy. Z pierwszych 5-7 minut spotkania zapadały w pamięci z pewnością 4 słupki. Głogowianie wykorzystali w pewnym stopniu naszą nieskuteczność i w kosmetyczny sposób poprawili wynik, który oscylował między 6-7 bramkami różnicy. Nieudane akcje nie zbiły jednak z pantałyku Nafciarzy i w sposób konsekwentny realizowali nakreśloną przez trenera taktykę. Za dużą zaletę drugiej połowy w wykonaniu naszych podopiecznych należy uznać grę do koła, a zwłaszcza dwójkowe akcje Duarte-Rocha. Tiago był dzisiaj w znakomitej formie i punktował przy każdej nadarzającej się okazji. 60 minut minęło bez jakichkolwiek wahań emocjonalnych. Wisła spokojnie pokonała Chrobry Głogów 30:21, meldując się tym samym w półfinałach krajowych rozgrywek.

Co mogło się podobać w dzisiejszym meczu? Po pierwsze Lovro Mihić. Chorwacki skrzydłowy pokazał, że jest płockim Usainem Boltem i Coby Bryantem w jednym. Swoją szybkością i zwinnością potwierdził, że sprowadzenie go do Płocka było jedną z nielicznych dobrych decyzji naszego zarządu. Pozytywne wrażenie po dzisiejszym starciu zostawił po sobie wracający do formy po kilkumiesięcznej kontuzji Dan Racotea. Widać, że nasz rumuński kolos jest na równi wznoszącej i z meczu na mecz jest coraz pewniejszym punktem płockiej ekipy. Kolejny plus to gra z kołem, która w wykonaniu płockich szczypiornistów była jedną z lepszych na przestrzeni ostatnich spotkań. Pozytywnym sygnałem jest także gra Alexa Olkowskiego na środku rozegrania. Liczę, że od przyszłego sezonu, trener Przybecki zacznie dawać o wiele więcej szans młodym-gniewnym, w których drzemie ogromny potencjał i chęć walki.

Co było natomiast minusem? Dla mnie osobiście brak Mateusza Piechowskiego na parkiecie. Chłopak, w którym upatrywano drugiego Kamila Syprzaka od momentu powrotu po kontuzji nie otrzymuje zbyt wielu minut, aby pokazać swoją wartość. Może to nie jest jeszcze jego najlepsza forma, ale wychodzę z założenia, że kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Trzeba dawać szanse, jak dawano Adamowi Wiśniewskiego, który przez wiele lat, mimo licznych kontuzji potrafił wzbić się ponad wyżyny swoich umiejętności i dawać wiele radości kibicom.

Podsumowując Wisła Płock pokazała swoją wyższość nad drużyną z Głogowa. Ambitni przeciwnicy nie potrafili skutecznie przeciwstawić się płockiemu taranowi, przez co ostateczny rezultat dwumeczu można było przewidzieć już po pierwszej połowie. Niemniej jednak, ćwierćfinały już za nami i czas skupić się na półfinale, gdzie czeka już na nas bardziej wymagający rywal z Puław. Dopiero teraz, walkę czas zacząć!

Autorką: Bogdi