Niestety bez punktów z PSG

 

Nasi robili co mogli ale to nie wystarczyło do zdobycia choćby punktu z PSG. Ostatecznie przegrywamy 29 do 25 i widmo zakończenia udziału w tegorocznych rozgrywkach EHF Ligi Mistrzów coraz bardziej zagląda nam w oczy. Dziękujemy za walkę i mimo wszystko wierzymy w korzystny splot wydarzeń w ostatniej kolejce, który da nam upragniony awans do kolejnej fazy rozgrywek. Nafciarze! Gramy do końca!

Przed meczem mówiliśmy sobie, że aby zdobyć punkty z mistrzem Francji wszystko musi zagrać perfekcyjnie po naszej stronie a do tego trzeba trafić na słabszy dzień rywala. I niestety, może i goście są aktualnie w lekkim dołku z formą, ale my nie spełniliśmy pierwszego założenia. Pojawiło się za dużo prostych błędów czy nierzuconych dogodnych pozycji. Bardzo mocno atakowaliśmy środkiem pola a szczerze mówiąc ja dawno nie widziałem tak dobrze grającej obrony w tym sektorze defensywy: co jeden to większy chłop do tego wszyscy niesamowicie sprawni i szybcy na nogach. Męczyliśmy się bardzo w ataku, zdobywanie bramek przychodziło z trudem czego nie można powiedzieć o drużynie przyjezdnej. Tempo rozgrywania akcji, szybki środek (chyba robią to już lepiej niż Flensburg) i skuteczność egzekutorów sukcesywnie podcinała nam skrzydła.

W pierwszej połowie do około 25 minuty mecz był bardzo wyrównany. Żadna z drużyn nie mogła wypracować sobie większej przewagi i raz jeden raz drugi zespół wychodził na prowadzenie. Jednak ostatnie minuty pierwszej odsłony spotkania to kilka błędów ze strony Wisły, które momentalnie wykorzystał przeciwnik zdobywając łatwe bramki z kontry. Efektem jest trzybramkowa strata do przerwy. Po zmianie stron od początku rzucamy się do ataku i nawet dochodzimy przeciwnika na remis po 16. Gdy wydawać by się mogło, że znów czeka nas spotkanie bramka za bramkę to PSG przejmuje inicjatywę i między 42 a 50 minutą spotkania buduje wyraźną przewagę i przechyla szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Nafciarze walczą do końca ale mecz już jest pod kontrolą rywali i niestety punkty jadą do Paryża.

Mimo wszystko naszych trzeba pochwalić. Nie pękli przed gwiazdozbiorem z Paryża. Walczyli na tyle na ile mogli i potrafili. Osamotniony na prawej połówce Sime Ivic dwoił i troił ale miał ogromne kłopoty ze znalezieniem dogodnej pozycji rzutowej w efekcie czego mecz skończył z 6 golami ale ledwie 55% skutecznością rzutów. Za małe wsparcie było z lewej połówki: w sumie 5 goli Gilberto Duarte do spółki z Tomaszem Gębalą. Dima ze środka tylko 2 bramki na 7 prób. Mając takie statystyki nie wygrywa się spotkania z PSG. W ekipie gości cały swój kunszt pokazał Uwe Gensheimer: 7 goli na 8 prób i w efekcie miejsce w Top 7 kolejki. To była prawdziwa przyjemność móc podziwiać grę tego zawodnika na żywo w Płocku.

Jeszcze raz dziękujemy za walkę i ciekawe widowisko jakie zafundowali nam Nafciarze. Oby nie był to ostatni mecz w Płocku w lidze mistrzów z jednym z wielkich zespołów na długie lata. Oby.

Napisał: Pelnomocnik-ds.-pelnomocnictw

Zobacz wszystkie artykuły tego użytkownika