Obowiązek spełniony – wygrana w Szwecji

IMG_2607Nie takiego spotkanie spodziewali się wszyscy fani płockiego klubu. Wisła po beznadziejnym spotkaniu pokonała mistrza Szwecji 23:22 (9:8) w dużej mierze dzięki fenomenalnej postawie Rodrigo Corralesa. Za tydzień gramy o trzecie miejsce w grupie. (foto: Bartosz Sobiesiak)

Podopieczni Manolo Cadenasa chcąc w dalszym ciągu liczyć się w walce o trzecią lokatę w grupie musieli dzisiejsze spotkanie po prostu wygrać. Niestety sztab szkoleniowy Nafciarzy nie mógł skorzystać z usług kontuzjowanych Adama Wiśniewskiego i Miljana Pusicy. Pomimo braków kadrowych Wisła była zdecydowanym faworytem dzisiejszego spotkania. Gospodarze nie licząc się w walce o awans chcieli sprawić niespodziankę i pokonać bardziej utytułowanego przeciwnika mając w pamięci pierwsze starcie wygrane przez płocczan różnicą jedynie trzech trafień.

O pierwszej połowie wygranej 9:8 zawodnicy z Tumskiego Wzgórza i ich kibice powinni jak najszybciej zapomnieć. Tak słabo i niedokładnie grającej Wisły popełniającej wiele prostych błędów technicznych dawno nie oglądaliśmy. Nafciarze poziomem gry dopasowali się do gospodarzy, a ich dyspozycja zespołowi tej klasy po prostu nie wypada. Pierwszą bramkę niebiesko-biało-niebiescy zdobyli dopiero w…siódmej minucie mecz po indywidualnej akcji Nemanji Zelenovicia (1:2). Najjaśniejszymi punktami obydwu zespołów byli bramkarze notując w pierwszych trzydziestu minutach skuteczność na poziomie ponad pięćdziesięciu procent. Na pierwsze prowadzenie zawodnicy Manolo Cadenasa wyszli dopiero w 25. minucie po skutecznie wykończony kontrataku Sashy Tioumentseva (7:6). Od tego momentu gra Wisły uległa znaczącej poprawie, co zaowocowało prowadzeniem po pierwszej odsłonie mecz dziewiątej kolejki ligi mistrzów 9:8.

Po beznadziejnej pierwszej połowie spotkania wszyscy liczyli na zdecydowanie lepszą dyspozycję polskiego zespołu w drugich trzydziestu minutach. Niestety skończyło się na pobożnych życzeniach, a momentami zęby bolały jak patrzyło się dzisiejszą dyspozycję obydwu zespołów. Festiwal błędów trwał w najlepsze… Nafciarze w dalszym ciągu razili nieskutecznością rzutową pod bramką mistrza Szwecji, a formacja obronna był dziurawa jak przysłowiowy „ser szwajcarski” i gdyby nie Rodrigo Corrales rozgrywający znakomity mecz w bramce Wisły to wynik mógłby być bardzo niekorzystny dla zespołu z Tumskiego Wzgórza. Po kwadransie drugiej połowy w którym gra toczyła się bramka za bramkę podopiecznym Manolo Cadenasa wypracowali wydawałoby się bezpieczną przewagę trzech bramek (18:15). Niestety kolejne straty i proste błędy techniczne pozwoliły drużynie Alingsas HK ponownie odrobić straty i doprowadzić do remisu. Na domiar złego płocki sztab szkoleniowy w obliczu kilku kontuzji musiał z usług Valentina Ghionei na prawym rozegraniu. Spotkanie trzymało w napięciu do ostatnich minut. Ostatecznie to niebiesko-biało-niebiescy zachowali zimne głowy i po dramatycznie słabym spotkaniu pokonali mistrza Szwecji 23:22. Za tydzień gramy mecz, który zadecyduje o ostatecznym miejscu Wisły po fazie grupowej.

Alingsas HK – Wisła Płock 22:23 (8:9)

Wisła: Wichary, Corrales, Morawski – Nikcević 4, Ghionea 2 (2/2), Daszek 1, Syprzak 2, Rocha 2 (1/1), Zelenović 2, Jurkiewicz 4, Tioumentsev 5, Racotea 1

Napisał: Ciaras

Ktoś dla kogo Wisła to coś więcej niż klub. Wierny kibic-redaktor podążający za swoim zespołem po najdalszych zakątkach Europy. Jeden z twórców i pomysłodawców serwisu Nafciarze.info
Zobacz wszystkie artykuły tego użytkownika