PP: Agonia Wisły z awansem w tle

mmts_wisla_1209_10Sensacyjnym zwycięstwem MMTS-u Kwidzyn 34:30 (20:12) zakończyło się drugie spotkanie ćwierćfinałowe Pucharu Polski. Pomimo kolejnej kompromitującej porażki Wiślacy zapewnili sobie awans do turnieju finałowego Final Four Pucharu Polski. (foto: skibek.pl)

Nafciarze można powiedzieć, że już tradycyjnie przystępowali do kolejnego spotkania w okrojonym składzie i delikatnie mówiąc w złych nastrojach po kompromitującej porażce z Wisłą Puławy. Pomimo licznych osłabień obowiązkiem podopiecznych Manolo Cadenasa było pewne przypieczętowanie awansu poprzez bezapelacyjne zwycięstwo, a co za tym idzie odbudowanie chociaż częściowo mocno nadszarpniętego zaufania kibiców swoimi ostatnimi występami.

Na przeciwległym biegunie trener Krzysztof Kotwicki również nie miał powodów do hura optymizmu przed dzisiejszym meczem. MMTS wygrał w tym roku zaledwie dwa spotkania i to z drużynami znajdującymi się w strefie spadkowej, a w pozostałych zaprezentował się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Na domiar złego szkoleniowiec gospodarzy w dalszym ciągu nie mógł skorzystać z usług swoich dwóch kluczowych graczy – Macieja Mroczkowskiego i Michała Pereta, którzy są kontuzjowani. Rewanż w obliczu dziewięciu bramek handicapu Nafciarzy z pierwszego meczu wydawał się czystą formalnością.

Pierwsza połowa rozpoczęła się obustronnych bramek i gry bramka za bramkę. Już w czwartej minucie gry doszło do pierwszego poważniejszego spięcia między zawodnikami obydwu drużyn. Skutkiem tego było odesłanie na ławkę kar Kamila Sadowskiego i Ivana Nikcevicia. Wiślak otrzymał, aż czterminutowe wykluczenie. Pomimo tak długiego okresu karencji Serba,  Nafciarzom udało się po rzucie Marcina Lijewskiego w siódmej minucie gry wyjść na dwubramkowe prowadzenie i wydawało się, że Wiślacy nareszcie łapią odpowiedni rytm gry (3:5). Niestety były dobre złego początki. Podopieczni Manolo Cadenasa zaczęli grać podobnie jak w Puławach i robić z bramkarza gospodarzy bohatera meczu. Krzysztof Szczecina obronił kilka rzutów i pozwolił wyjść swojej drużynie na czterobramkowe prowadzenie w 22. minucie meczu (Klinger na 14:10). W tym momencie Manolo nie wytrzymał i poprosił o przerwę na żądanie. Przerwa miała podziałać na Nafciarzy mobilizująco, a stało się zupełnie inaczej. Kolejne dwa trafienia padły łupem gospodarzy, a wynik brzmiał 16:10. Dramat trwał. W kolejnych minutach obraz gry nie uległ znaczącej zmianie, Krzysztof Szczecina szalał w bramce, a MMTS schodził do szatni prowadząc 20:12!

Wszyscy kibice niebiesko-biało-niebieskich liczyli, że Nafciarze ruszą do skomasowanych ataków od początku drugiej połowy spotkania. Agonia jednak trwała, a gospodarze rzucili dwie bramki grając w osłabieniu (22:13, 32. minuta)! W kolejnych minutach nareszcie do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni. Trzy bramki z rzędu pozwoliły zniwelować straty do sześciu oczek po rzucie Janko Kevicia (22:16). I na tym należałoby zakończyć pozytywne podsumowanie „wyczynów” zawodników Wisły w pierwszych fragmentach po zmianie stron. Kolejne straty, rzuty z nieprzygotowanych pozycji i gra w obronie, która w wołała o pomstwę do nieba pozwoliły ponownie gospodarzom powiększyć przewagę do ośmiu bramek (25:17, 40 minuta). Podopieczni Krzysztofa Kotwickiego znajdowali drogę do bramki przeciwnika grając nawet w niepełnym składzie z powodu wykluczeń. Gra Wisły zaczęła ulegać zmianie dopiero na kwadrans przed zakończeniem spotkania. Trzy indywidualne akcje i skuteczne rzuty Petara Nenadicia zmniejszyły straty do pięciu oczek. Kolejne akcje i gole Wisły. Valentin Ghionea ze skrzydła, Ivan Nikcević po kontrze. Na tablicy świetlnej widniał wynik 27:24 w 48. minucie, a trener gospodarzy poprosił o przerwę na żądanie. Timeout podziałał mobilizująco na gospodarzy, którzy ponownie powiększyli swoją przewagę do pięciu oczek po rzucie Szczepańskiego na cztery minuty przed końcem. Ostatecznie Wiślacy nie dali sobie wyrwać awansu do Final Four, ale znowu splamili herb Wisły swoją grą przegrywając 34:30.

Czas powiedzieć dość Panie Prezesie! My już nie prosimy tylko żądamy spotkania z zarządem i przedstawicielami drużyny w trybie natychmiastowym!

MMTS Kwidzyn – Wisła Płock 34:30 (20:12)

MMTS: Szczecina, Kiepulski – Jędrzejewski 2, Zadura 5, Genda 2, Sadowski 3, Klinger 4, Szczepański 2, Rosiak 3, Nogowski 7, Seroka 3, Łangowski 2, Daszek 1.

Wisła: Sego, Wichary – Wiśniewski 2, Syprzak 4, Zrnić 5, Nikcević 2, Toromanović 1, Nenadić 8, Kavas, Milas, Kević, Montoro, Ghionea 6, Lijewski 2.

Napisał: Ciaras

Ktoś dla kogo Wisła to coś więcej niż klub. Wierny kibic-redaktor podążający za swoim zespołem po najdalszych zakątkach Europy. Jeden z twórców i pomysłodawców serwisu Nafciarze.info
Zobacz wszystkie artykuły tego użytkownika