Wisła pewnie pokonała Stal Mielec 38 do 22. Najlepszym strzelcem w zespole był zdobywca 8 goli Lovro Mihic ale MVP to zdecydowanie Nacho Moya.
Pierwszy mecz nowego sezonu w naszej hali, nowy trener i kilku nowych graczy nie przyciągnęły niestety tłumów na trybuny. Frekwencja typowa dla spotkań ze średniakami ligowymi a do tego pusty sektor G. Mam nadzieję, że dobrą gra zespół zapracuje na powrót „obrażonych” i w najważniejszych meczach hala znów wypełni się po brzegi.
Mecz rozgrywany był od początku pod dyktando gospodarzy. Wystarczy wspomnieć, że Stal pierwszą bramkę z gry zdobyła dopiero około 18 minuty spotkania, wcześniej trafiając jedynie z rzutów karnych. Od pierwszych minut swoją grą uwagę przyciągał Nacho Moya. Hiszpan, po którym kibice mieli nie oczekiwać zbyt wiele, po spotkaniach inaugurujących sezon wyrasta na kluczowy element układanki trenera jeśli chodzi o naszą grę w ataku. Wreszcie mamy ataki prostopadłe do bramki, próby gry jeden na jeden, fajne asysty do obrotowego i wiązanie 2 obrońców przeciwnika aby podać do nieobstawionego tym samym partnera z zespołu. Nareszcie na środku gra zawodnik, który wie co i jak należy na tej pozycji robić. Aż ciężko w to uwierzyć, że chłopak wyciągnięty z drugiej ligi jest tak wyraźnie lepszy od Marko Tarabochii, który poza rzutem z dalszej odległości od czasu do czasu i podaniami w poprzek boiska niewiele więcej wnosi do naszej gry. Jak my mogliśmy dopuścić do sytuacji, w której w poprzednim sezonie zostaliśmy na środku tylko z Chorwatem?! Pozostaje czekać na powrót do zdrowia Zdrahali i przynajmniej po tych 2 pierwszych meczach wydaje się, że środek będziemy mieli o niebo lepszy niż rok temu a to jak doskonale wiemy jest klucz do osiągania korzystnych wyników.
Fajnie prezentuje się też Renato Sulic, który to w odróżnieniu od choćby Macieja Gębali nie tylko potrafi się ustawić aby potem złapać trudną piłkę ale przede wszystkim potrafi podzielić strefę rywala tak, że kolegom pozostaje tylko skorzystać ze stworzonej w ten sposób przestrzeni i zdobyć bramkę z czystej pozycji. Oby omijały go kontuzje to będziemy mieli zdecydowanie mocniejsze koło niż w poprzednich latach.
Wracając do meczu to pierwsza połowa kończy się naszym prowadzeniem 20 do 10 i spotkanie jest w zasadzie rozstrzygnięte. W drugiej odsłonie na parkiecie melduje się Adam Morawski, który zastępuje przyzwoitego w pierwszej części Marcina Wicharego (trener Sabate preferuje grę 2 bramkarzami także tym razem poza kadrą meczową znalazł się Adam Borbely). Loczek kilkukrotnie broni efektownie i Nafciarze z minuty na minutę powiększają przewagę. Widząc to trener daje odpocząć grającym do tej pory niemal bez zmian chłopakom i na parkiecie pojawiają się Paweł Kowalski, Mateusz Piechowski czy choćby Lovro Mihic na środku rozegrania. O ile w ataku wygląda to jeszcze jako tako to w obronie zaczynamy popełniać sporo błędów w wyniku czego przeciwnik seryjnie zaczyna zdobywać bramki. Widać, że ani Paweł Kowalski ani Mateusz Piechowski nie są jeszcze gotowi do gry w centralnym sektorze defensywy – rywal widząc ich obecność od razu mocno atakował tę strefę z pozytywnym dla siebie efektem. Trener Sabate widząc co się dzieje poprosił o czas i wrócił do pierwotnego ustawienia podwyższając jednocześnie nieco ustawienie tak aby rywal nie mógł swobodnie rzucać z drugiej linii. Zmiana przyniosła zamierzony efekt bo Nafciarze ponownie przejęli inicjatywę i punktowali rywala raz za razem już do końcowego gwizdka. Do „magicznej” granicy 40 bramek zabrakło 2 goli ale i tak kibice, którzy stawili się na hali powinni być usatysfakcjonowani postawą naszych. Oby tak dalej!
W środę mecz w Głogowie a za tydzień w niedzielę pierwsze starcie w lidze mistrzów z Wacker Thun w Orlen Arenie!
Moya nakrywa Marko czapką dużo widzi jak na kogoś kto z zespołem gra 3 tygodnie.
Troszkę z innej beczki. Dopingu zorganizowanego zero. Ci którzy spacyfikowali Giegowców uaktywnili się 40 sekund przed końcem meczu z sektora vip. Komitet wyborczy Łysego??? Jest super, cisza na hali,nikt nic nie krzyczy,zero obraźliwych haseł wywieszonych na sektorze,jednym słowem jest jedwabiście.Czas do wyborów zleci i jakoś to będzie. Szkoda że pan z „bujną czupryną” króremu tak piłka ręczna leży na sercu ,nie wie,lub nie chce wiedzieć że dzieciaki z młodszych roczników nie mają gdzie trenować „na halach pełnowymiarowych” bo ważniejsze jest komercyjne udostępnianie takich objektów.
Mecz super, fajnie ogląda się zwłaszcza nowych zawodników którzy pokazują że jak się chce to można.
Doping na takim samym poziomie jak gra Piechowskiego w obronie. A co do pana z bujną czupryną miejmy nadzieję że to jego ostatnie mecze w takiej roli.
Nie wiem czy zostali spacyfikowani czy raczej w ostatnim meczu ubiegłego sezonu dokonali samozaorania poprzez strzelenie focha i niedopingowanie. Były szumne zapowiedzi a wyszło jak wyszło. Gdzie byli dzisiaj bo na pewno nie na sektorze? Może warto posypać głowę popiołem i działać dalej a jak nie to przyznać się, że zwyczajnie tematu się nie dźwignęło.
Może ktoś orientuje się co robią przy Orlen Arenie 2 auta na śmierdzących numerach TK ???
Ostatni mecz zakończył się bójką, w której aktywny udział prócz w.w.brał także człowieczek z wybujałym ego, który swego czasu też był na ich miejscu a potem złapał fuszkę w klubie.Całkowicie bez winy może i Giegowcy nie byli, ale ja jestem zdania że to było apogeum nagonki,żeby nikt, nic nie krzyczał na el presidente.Policja,ochrona i zadyma. Każdy ma swój rozum i fakty potrafi poskładać.
Mark 75. Czekają na odholowanie.
Tym bardziej zainteresowani powinni pokazać, że są i nie dadzą sobie w kaszę dmuchać. Tymczasem dziś nie pojawili się nawet na sektorze.
Póki co Nacho Moya, to strzał w 10 naszego trenera. Trzeba szybko siadać do rozmów i podpisywać z nim normalny kontrakt. Żeby znowu nie wyszło, że gość zagra dwa, trzy dobre mecze w Lidze Mistrzów, wypromuje się i ustawi się po niego kolejka. Znowu będzie za późno. Od samego początku pobytu w Płocku, udowadnia, że ma pojęcie o rozgrywaniu.
Panowie, ogarnijcie doping, bo beznadziejnie to wygląda.
Crane1974– pełna zgoda…..Pelnomocnik-ds.-pelnomocnictw a gdzie sa ci co spacyfikowali…i po co to zrobili (nie bronie ggowców czy innych) AN w końcu roześmiany ,śpiewajacy o to chodziło ,krytyka przytłacza takich karierowiczów jak byleś na meczu to widziałeś , sztab wyborczy ??? na hali zajebiście klaskaja nikt nie nie krzyknie na grabarzy za chwile wybory szkoda że nikt nie zaskandował andrzej n… andrzej n……
co do meczu super gra tyle do malkontentów …..
Nareszcie dobry mecz. Widać zmianę stylu gry. Brawo Wisła, brawo Moya, brawo Sulić, Żaba, Lovro itd. Oby tak dalej.
Grupę „dopingującą” z loży prezydenta wypada wypada chyba tylko skwitować uśmiechem politowania i życzyć powodzenia. To jest kurde sport dajcie sobie na luz z tą polityką. Każdy ogarnięty kibic szczypiorniaka w Płocku widzi jak jest.
Brawo Wisełka! Porządne lanie a mogło być jeszcze wyżej. Fajnie jakby się dało jeszcze coś zrobić z dopingiem bo stypa straszna. Ale to chyba wyjdzie naturalnie bo na żadne 'zorganizowane’ grupy ja już przestałem liczyć.
Musze przyznac,ze stroje to mamy najladniejsze od kilku lat, mega mi się podobają i tutaj pochwała dla klubu, natomiast Co do gry to pamietam „zachwyty” po meczu ze Spójnią rok temu a koniec koncow ten sezon byl najgorszym od wielu lat, wiec z oceną gry poczekam do LM.
Gramy typowo w stylu hiszpańskim: dużo gry 1 na 1 lub 2 na 2, dużo gry z kołem. Jako zespół jest wiele elementów do poprawy: środek obrony, gra z kontry i ta nieszczęsna lewa połówka – wypada Dan i mamy pozamiatane. Także póki co chwalimy raczej 1-2 zawodników a nie całą drużynę. Dla kontrastu można napisać, że póki co przeciętnie prezentuje się Mlakar: podejmuje bardzo mało prób rzutowych ale myślę że będzie się rozkręcał z meczu na mecz.