Strata punktów w Kwidzynie

foto: Bartosz Sobiesiak

Terminarz nie rozpieszcza Nafciarzy i już 2 dni po ciężkim spotkaniu w Szwajcarii przyszło im wybiec na parkiet w PGNiG Superlidze. Eksperyment ten nie skończył się po naszej myśli i zamiast spodziewanych 3, do Płocka pojechały jedynie 2 punkty wywalczone dzięki wygranemu konkursowi rzutów karnych w Kwidzynie. W regulaminowym czasie gry spotkanie zakończyło się remisem po 21.

Gdy trener Sabate zafundował drużynie poranny sobotni trening na hali w Płocku tuż przed odjazdem na mecz z MMTS wiedziałem już, że fajerwerków po naszej grze nie ma co się spodziewać. Spodziewałem się, że zagramy wolno ze sporą liczbą błędów jednak mimo wszystko da nam to w miarę spokojną wygraną. Niestety rzeczywistość okazała się o wiele bardziej brutalna. Drużyna gospodarzy jak zwykle zagrała niezwykle ambitnie i wspierana do tego przez Dudka w bramce nie dała odjechać Nafciarzom. Przecierałem oczy ze zdumienia patrząc na wynik bo zanosiło się, że żadna z drużyn nie wyjdzie ponad 20 goli na koniec spotkania co w nowoczesnej męskiej piłce ręcznej właściwie się już nie zdarza. Takie wyniki pamiętam z meczy w latach dziewięćdziesiątych gdzie na parkiecie zdecydowanie królowało przygotowanie fizyczne a nie finezja gry.

Jedyny moment gdy wydawało się, że złapaliśmy kontrolę nad tym spotkaniem to początek drugiej połowy gdy przez ponad 10 minut gospodarze nie byli w stanie zdobyć bramki z gry. Odskoczyliśmy na 5 goli i wyglądało, że mecz jest rozstrzygnięty. Niestety kilka prostych błędów i szybkich goli Kwidzynian i znów wynik zaczął oscylować wokół remisu i taka sytuacja utrzymała się do samego końca spotkania. Efektem na tablicy świetlnej po 21 i konkurs rzutów karnych. W tym okazujemy się lepsi o jeden rzut i kończymy spotkanie zwycięstwem. Bardziej jest jednak żal tego straconego punktu niż zdobytych dwóch.

Kolejny mecz i tak naprawdę kolejny bardzo słaby występ. Od feralnego spotkania z Górnikiem gramy źle lub bardzo źle no może z wyjątkiem spotkania z Elverum gdzie wyglądało to w miarę przyzwoicie. Nie wiem co się dzieje z tymi zawodnikami ale większość wygląda bardzo słabo przez co gra całych formacji zarówno w ataku jak i w obronie prezentuje się bardzo blado. Po chwilowym „przebłysku” lepszej gry beznadziejnie prezentuje się Obradovic. Nawet przez chwilę pomyślałem sobie, że chłopak coś tam umie i może trzeba go zostawić na kolejny sezon w Płocku jednak wracam to pierwotnej opinii, że powinien być pierwszym do „odstrzału” po zakończeniu rozgrywek. Od 2-3 meczy źle wygląda Moya – tak jakby wyczerpał cały swój repertuar zagrań we wrześniu i teraz jego sztuczki nie są zaskoczeniem dla rywali a do tego te jego rzuty – chyba w juniorach mocniej i celniej się rzuca w kierunku bramki. Takie i podobne opinie można napisać właściwie o każdym z graczy naszego zespołu i trochę żal, że w takim meczu jak wczoraj jednak szansy nie dostali Mateusz Góralski czy Mateusz Piechowski bo może dzięki temu odciążyliby zawodników grających niemal od pierwszej do ostatniej minuty 2 dni wcześniej.

Czekam na jakieś przebudzenie, na jakiś mecz który pozwoli wrócić do przyzwoitego grania. Może to będzie spotkanie z Ademar Leon za tydzień w Płocku? Wcześniej jeszcze jednak czeka nas wizyta w Lubinie i spotkanie z tamtejszym Zagłębiem.

Napisał: Pelnomocnik-ds.-pelnomocnictw

Zobacz wszystkie artykuły tego użytkownika