Wisła o krok od finału

mmts_wisla_1209_35

Nafciarze w drugim meczu półfinału Mistrzostw Polski ponownie okazali się lepsi od MMSTu Kwidzyn i w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą 2-0. Kolejne, miejmy nadzieję, że ostatnie spotkanie obu drużyn rozegrane zostanie w najbliższą sobotę w hali naszego rywala (foto: skibek.pl).

Trener Krzysztof Kisiel do gry desygnował następującą siódemkę zawodników: Wichary – Nikcević, Ilyes, Toromanović, Kubisztal, Kavas, Spanne.

Mecz rozpoczął się od skutecznej interwencji Marcina Wicharego i spalonej próby Christiana Spanne. Nafciarze z obrony do ataku dokonywali tylko jednej zmiany – Ferenca Ilyesa zastępował Petar Nenadić. Wynik w trzeciej minucie otworzył nasz norweski skrzydłowy, który znalazł się na kole i pokonał Sebastiana Suchowicza. Szybkiej zmiany pozycji Christianowi pozazdrościł mu Ivan Nikcević, który na 2-0 również trafił z pozycji obrotowego. Kwidzynianie tragicznie rozpoczęli w ataku: z reguły nie trafiali w bramkę, a jeśli już piłka leciała w jej kierunku, była odbijana przez Wichurę. Pierwsze trafienie goście zanotowali dopiero w szóstej minucie meczu. Była nadzieja, że tym razem nie stracimy już 37 bramek… Po trafieniu z rzutu karnego Valentina Ghionei Wisła prowadziła 5-2 i wydawało się, że powtórka z poprzedniego dnia, kiedy to trzeba było grać dogrywkę nie wchodzi już w grę. Znakomita asysta Bostjana Kavasa i bramka Muhameda Toromanovicia zmieniły wynik na 6-3 w 12. minucie spotkania, zaś trafienie Christiana Spanne po kontrze pozwoliło wyjść Nafciarzom na czterobramkowe prowadzenie. W oczy rzucała się o niebo lepsza niż dzień wcześniej obrona w wykonaniu Wiślaków, która skutkowała stratą zaledwie czterech bramek w ciągu pierwszych piętnastu minut. Szansę gry w defensywie dostał Kamil Syprzak, który walcząc również w ataku z Michałem Adamuszkiem, pozwolił zarobić mu dwie minuty kary, a w kolejnej akcji wywalczył rzut karny, który na bramkę zamienił Ghionea (10-6). Chwilę dla siebie miał również trener przyjezdnych – Krzysztof Kotwicki, który obejrzał żółtą kartkę za podważanie decyzji arbitrów, a później widowiskowo łapał się za głowę po tym, jak z parkietu na dwie minuty wyleciał Robert Orzechowski za rzut po gwizdku. Faktycznie, nic w tym złego. Pewnie stąd zdziwienie Kotwickiego. Nafciarze kompletnie kontrolowali przebieg spotkania, swoje w bramce robił Wichary i to również dzięki niemu w 22. minucie prowadziliśmy 14-8. Wówczas herszt z Kwidzyna poprosił o czas. W końcowych fragmentach pierwszej części na środku rozegrania pojawił się Adam Twardo, a na prawej jego połówce w miejsce mocno eksploatowanego Bostjana Kavasa grał Valentin Ghionea, który zdobył bramkę na 15-10. Końcowe fragmenty pierwszej połowy to słabsza postawa Wiślaków w obronie i strata czterech bramek przy jednej zdobytej. Ostatecznie obie ekipy udały się do szatni przy stanie 17-14.

Drugą połowę rozpoczęliśmy z Adamem Wiśniewski na lewym skrzydle i Valentinem na prawym. Kwidzynianie za sprawą Tomasza Klingera zmniejszyli straty do dwóch bramek (17-15). Chwilę później trafił Michał Kubisztal, następnie Bostjan Kavas. Przy stanie 19-16 na parkiecie w miejsce Ferenca Ilyesa pojawił się Piotr Chrapkowski, który od razu w pierwszej swojej akcji pokonał Krzysztofa Szczecinę. Nafciarze z minuty na minutę powiększali przewagę, która po piątym w meczu trafieniu Ghionei znów urosła do… pięciu bramek. Spotkanie było toczone w znacznie wolniejszym tempie niż to z dnia poprzedniego i suma bramek w postaci 74 po regulaminowych sześdziesięciu  minutach była nie do powtózenia. W 41. minucie po bramce Kamila Syprzaka z dwunastego metra oraz jego trafieniu po kontrze na tablicy wyników widniał rezultat 24-18. Mecz wydawał się być wygranym, pytanie dotyczyło jedynie rozmiarów zwycięstwa. W ataku nadal brylował Sypa, który raz za razem jako pierwszy rwał do przodu i mocnymi rzutami pokonywał Krzysztofa Szczecinę. Dwie kolejne bramki Michała Kubisztala zmieniły wynik na 27-21, Tomasz Klingera i Valentina Ghionei na 28-22. Trafił również Adam Wiśniewski i Wisła osiągnęła najwyższą tego dnia przewagę siedmiu bramek. Wówczas o naradę przy ławce poprosił Krzysztof Kotwicki, który sam pewnie nie wierzył, że coś jeszcze uda się w grze swojej drużyny zmienić, ale nawet jeśli faktycznie nie wierzył, to musiał chociaż stwarzać pozory, że jest inaczej. Końcowe minuty grane w sennym tempie, bo i nie było sensu zbytnio się forsować. Dwa razy z rzędu trafiali kwidzynianie, którzy na sześć minut przed końcem przegrywali 25-30, na trzy – 28-33. Ostatecznie Wisła pokonała MMTS Kwidzyn (17-14) i za tydzień stanie przed szansą zakończenia półfinałowej rywalizacji w trzech spotkaniach. Koniec. Można iść na piwo…

Wisła Płock – MMTS Kwidzyn 34-30 (17-14)

Wisła: Wichary – Kubisztal 8, Ghionea 7 (4k), Syprzak 6, Spanne 3, Kavas 3, Nenadić 2, Nikcević 2, Toromanović 1 ,Chrapkowski 1, Wiśniewski 1, Ilyes, Twardo.

MMTS: Suchowicz, Szczecina – Klinger 5, Orzechowski 5, Pacześny 4, Daszek 3 (1k), Sadowski 3, Łangowski 3, Nogowski 2, Seroka 2, Rombel 2, Mroczkowski 1, Adamuszek, Rosiak.

Kary: Wisła – 4 min (Kubisztal 2 min, Twardo 2 min ) – MMTS – 6 min (Orzechowski 2 min, Adamuszek 2 min, Rosiak 2 min)

Fotoreportaż ze spotkania autorstwa Piotrka Augustyniaka znajdziecie tutaj.

Napisał: Ciaras

Ktoś dla kogo Wisła to coś więcej niż klub. Wierny kibic-redaktor podążający za swoim zespołem po najdalszych zakątkach Europy. Jeden z twórców i pomysłodawców serwisu Nafciarze.info
Zobacz wszystkie artykuły tego użytkownika